Wykluczył przy tym operację wojskową przeciwko Pakistanowi.
"Przekazaliśmy im listę 40 osób, nie jednej, nie 20 osób, ale listę 40 osób i zwróciliśmy uwagę, że zaprzeczanie nie rozwiąże problemu" - powiedział szef indyjskiej dyplomacji podczas debaty w parlamencie na temat zamachów w Bombaju.
Wcześniej Delhi żądało od Islamabadu przekazania 20 podejrzanych bojowników, niektórych powiązanych z ostatnimi zamachami w Bombaju, gdzie zginęło co najmniej 170 osób.
Spytany przez jednego z deputowanych, dlaczego Indie nie atakują Pakistanu, mając tak wiele dowodów świadczących o jego współwinie w podżeganiu do przemocy w Indiach, Mukherjee odparł: "To nie jest rozwiązanie".
Islamabad zaprzecza, że podejrzani znajdują się w Pakistanie lub utrzymuje, że Delhi nie przedstawiło wystarczającej liczby dowodów, by była podstawa do ekstradycji.
Indyjska lista zawiera nazwiska założycieli co najmniej dwóch bojowych ugrupowań z Kaszmiru, walczących z indyjskimi władzami na tym spornym terytorium. Delhi twierdzi, że grupy te rozszerzyły swoją działalność na inne indyjskie obszary.
"Możecie zaprzeczać, ale jak zamierzacie przekonać wasze społeczeństwo, kiedy te twarze pojawiają się na ekranach telewizorów" - powiedział Mukherjee. Wezwał Pakistan, aby więcej czynił w celu powstrzymania ataków ze swojego terytorium.
pap, keb