Po wykryciu podejrzanych paczek w modnym sklepie obok gmachu Opery Ganier ewakuowano natychmiast wszystkich klientów i zamknięto ruch w najbliższej okolicy. Ewakuacja przebiegła bez paniki, mimo że w sklepach było, jak zwykle przed świętami, pełno klientów.
Do podłożenia ładunku przyznała się w liście dostarczonym we wtorek rano agencji AFP nieznana dotąd organizacja pod nazwą Rewolucyjny Front Afgański. AFP zawiadomiła natychmiast policję, która odnalazła podejrzane ładunki w toalecie na trzecim piętrze budynku.
"Jeśli ktoś nie zainterweniuje przed środą 17 grudnia, to ładunki wybuchną" - napisali w liście do AFP domniemani terroryści.
Nieznana dotąd grupa, przyznając się do zamachu, zażądała wycofania wojsk francuskich z Afganistanu przed końcem lutego przyszłego roku. W przeciwnym razie Rewolucyjny Front Afgański grozi kolejnym zamachem w Paryżu, tym razem "bez ostrzeżenia".
Po otrzymaniu informacji o próbie zamachu prezydent Francji Nicolas Sarkozy wezwał do "czujności" i "zdecydowania" wobec terroryzmu, podkreślając, że należy być ostrożnym z wnioskami do czasu zakończenia policyjnego śledztwa w tej sprawie.
W Afganistanie przebywa obecnie 2800 żołnierzy francuskich.
ab, pap