Opozycja nie daje temu wiary i mówi, że władze obawiają się rozruchów z powodu kryzysu gospodarczego.
O wstrzymaniu redukcji tych sił, do których zadań należy m.in. zażegnywanie konfliktów etnicznych i rozpędzanie demonstracji ulicznych, poinformował ich dowódca, generał armii Nikołaj Rogożkin. Cytuje go w środę dziennik "Wiedomosti".
Rogożkin zapewnił, że posunięcie to nie ma żadnego związku z kryzysem.
Dwa lata temu Rada Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej podjęła decyzję, że liczebność wojsk wewnętrznych MSW do 2011 roku zostanie zmniejszona z 200 tys. do 140 tys. Obecnie liczą one 170 tys. żołnierzy.
14 lutego 2008 roku na konferencji prasowej na Kremlu Władimir Putin - wtedy jeszcze prezydent Rosji - oświadczył, że plany redukcji sił zbrojnych, w tym wojsk wewnętrznych, zostaną bezwzględnie wykonane.
Źródło w centralnym aparacie MSW, na które powołują się "Wiedomosti", podaje w wątpliwość oficjalną wersję wstrzymania redukcji. "Wiadomo, że nikt otwarcie nie powie, że dodatkowe wojska potrzebne są do tłumienia rozruchów" - zauważa informator gazety.
Według jednego z liderów Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (KPRF) Walerija Raszkina, od zmniejszania liczebności tych sił odstąpiono w związku z kryzysem i koniecznością reagowania na masowe wystąpienia ludności.
Skutki kryzysu i niepopularne decyzje władz już wyprowadziły ludzi na ulice.
Najgłośniejsze były protesty we Władywostoku, na Dalekim Wschodzie, gdzie w minioną niedzielę kilka tysięcy mieszkańców, niezadowolonych z powodu podwyższenia przez rząd ceł na używane samochody sprowadzane z Japonii, sparaliżowało ruch uliczny w centrum miasta. Uczestnicy protestu próbowali też zablokować miejscowe lotnisko, do czego jednak nie dopuściły siły specjalne milicji OMON.
Demonstranci protestowali również przeciwko podwyżkom cen paliw, żywności, czynszów i usług komunalnych. Nie brakowało transparentów z żądaniem dymisji premiera Putina. Niektórzy uczestnicy manifestacji domagali się nawet secesji Kraju Primorskiego z Federacji Rosyjskiej i przyłączenia go do Japonii.
Centrum Jurija Lewady, niezależny ośrodek socjologiczny, prognozuje, że wskutek obecnego kryzysu ucierpi co najmniej jedna trzecia ludności wielkich miast.
pap, keb