W liście przekazanym premierowi Nuriemu al-Malikiemu dziennikarz Muntadhar al-Zeidi pokajał się, nazywając swój czyn "brzydkim", i poprosił o ułaskawienie - powiedział rzecznik Jasin Madżid.
Kiedy na niedzielnej konferencji prasowej Zeidi cisnął butami w Busha, krzyknął po arabsku: "Masz, ty psie, na pożegnanie! Od wdów, sierot i zabitych w Iraku". Prezydent zręcznie uniknął ciosów, a służby bezpieczeństwa powaliły dziennikarza na ziemię.
"Zeidi napisał w liście, że dla brzydkiego czynu, który popełnił, nie ma usprawiedliwienia" - powiedział Madżid.
Jak poinformował rzecznik, Zeidi, prosząc o przebaczenie, odwołał się do ojcowskich uczuć premiera Malikiego, z którym przeprowadzał dwa lata temu wywiad.
Zeidiemu, korespondentowi irackiej stacji telewizyjnej z siedzibą w Kairze, grozi - według agencji AP - do dwóch lat więzienia za obrazę głowy obcego państwa. Dziennikarz w czwartek wciąż pozostawał w areszcie.
Jeden z jego braci, Udaj Zeidi, powiedział, że nie miał od brata wiadomości, ale jego zdaniem sama myśl, że Muntadhar wystosował przeprosiny do premiera, jest nie do wiary. A jeśli już, to zapewne zrobił to pod przymusem.
Muntadhar Zeidi został we wtorek przesłuchany przez sędziego i przyznał się do "agresji przeciwko prezydentowi", za co może mu grozić 15 lat więzienia - podały źródła sądowe.
Ciskając butami w amerykańskiego prezydenta, Zeidi wyrósł na bohatera ludowego w świecie arabskim, w którym amerykańska inwazja na Irak w 2003 roku i poparcie udzielane Izraelowi przez Waszyngton owocują głęboką animozją wobec Busha.
Chęć obrony Zeidiego wyraziło, według jego adwokata, około tysiąca prawników.
ND, PAP