Oświadczył także, że posiada dowody na to, że w 2004 r., gdy stało się jasne, iż ówczesne wybory prezydenckie wygra obecny szef państwa Wiktor Juszczenko, Kuczma szukał gwarancji swego bezpieczeństwa w Moskwie. Mieli mu w tym pomagać obecni szefowie państwa rosyjskiego, prezydent Dmitrij Miedwiediew i premier Władimir Putin.
Melnyczenko zadeklarował, że może zaprezentować te dowody w programie "na żywo" w którejś z ukraińskich stacji telewizyjnych. Jak powiedział, są to nagrania audio i wideo. "Była to operacja specjalna, prowadzona po to, by Kuczma nie znalazł się w więzieniu" - podkreślił Melnyczenko.
Jak dodał, z ukraińskiej strony rozmowy o gwarancjach bezpieczeństwa dla Kuczmy w razie zwycięstwa wyborczego Juszczenki, prowadził w Moskwie ówczesny i obecny przewodniczący Rady Najwyższej (parlamentu) Ukrainy Wołodymyr Łytwyn, ówczesny szef administracji Kuczmy - Wiktor Medwedczuk oraz ówczesny szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) Ihor Smieszko. Melnyczenko oświadczył, że ze strony rosyjskiej w sprawę byli wtedy zaangażowani Miedwiediew i Putin.
Na przeprowadzonej w poniedziałek w Kijowie konferencji prasowej były ochroniarz Kuczmy mówił także o problemach z ekspertyzą autentyczności nagrań, dotyczących śmierci dziennikarza Gongadzego. W tym kontekście padły również oskarżenia pod adresem Kuczmy, Łytwyna i innego byłego szefa SBU, Leonida Derkacza. Melnyczenko zarzucił im, że nie zgadzają się na przekazanie ukraińskiej prokuraturze próbek swych głosów, które mogłyby potwierdzić ich udział w tej sprawie. Oryginały nagrań, dokonanych przez Melnyczenkę w gabinecie Kuczmy, jego dawny ochroniarz przekazał prokuraturze w grudniu ub. roku w ukraińskiej ambasadzie w USA.
Gongadze, dziennikarz niezależnej gazety internetowej "Ukrainska Prawda", który opisywał w swych materiałach korupcję na szczytach ówczesnych ukraińskich władz, zaginął 16 września 2000 r. Dwa miesiące później jego pozbawione głowy ciało odnaleziono w lesie w okolicach Kijowa.
Śmierci Gongadzego miał domagać się sam Kuczma. Na nagraniach Melnyczenki słychać, jak Kuczma mówi w gniewie o konieczności pozbycia się Gongadzego. Były szef państwa odrzuca te oskarżenia.
W marcu tego ub. roku kijowski sąd apelacyjny skazał na kary wieloletniego więzienia trzech byłych oficerów ukraińskiej milicji, uznając ich za winnych bezprawnego zatrzymania i umyślnego zabójstwa Gongadzego.
Na ławie oskarżonych zasiedli wówczas: Mykoła Protasow, Walerij Kostenko i Ołeksandr Popowycz. Byli oni wspólnikami generała Ołeksija Pukacza, który - zdaniem prokuratury - zamordował Gongadzego, dusząc go paskiem. Pukacz jest obecnie poszukiwany listem gończym.
ND, PAP
Pitbul: pies na polityków. Nowy portal rozrywkowy zaprasza!