Wściekłość Eriki Steinbach zdaje się sięgać zenitu. Od wczoraj szefowa Związku Wypędzonych udziela niemieckim mediom wywiadów, piętnując karygodne jej zdaniem, zachowanie Polski, która kwestionuje kandydaturę Steinbach do rady fundacji poświęconej wysiedleniom.
We wywiadzie dla "Passauer Neue Presse", Steinbach stwierdziła, że w działaniach Polski nie widać ducha pojednania, a ponadto jest to świadome szkodzenie relacjom polsko - niemieckim. Tymczasem z naszego punktu widzenia, to doskonały, godny pochwały, krok polskiej dyplomacji.
Każde szanujące się państwo stara się piętnować tych, którzy to państwo szkalują, obrażają, zakłamują jego historię itp. Władze Izraela już bodaj w czasach pierwszego premiera - Davida ben Guriona - stworzyły listę osób niepożądanych, których na swoim terytorium nie życzą sobie widzieć. Są tam osoby związane z organizacjami terrorystycznymi, przedstawiciele radykalnych islamskich organizacji, osoby, które kwestionuja Holocaust lub popierają go i nawołują do jego powtórzenia. Takie osoby - zdaniem władz w Tel A wivie - obrażają Izrael i Żydów i nie powinny mieć prawa wjazdu do ich kraju.
Podobnie powinna zachować się Polska. Jej dyplomacja musi interweniować w sprawie obrony dobrego imienia naszego kraju i narodu. Właśnie takim krokiem jest sprzeciw wobec działań Eriki Steinbach, która próbuje katów i ofiary zamienić miejscami. Temu celowi służy sprawa wysiedleń, w związku z którą Steinbach chciałaby przedstawić Polaków jako agresorów.
Steinbach, przypisująca sobie niesłusznie status wysiedlonej, w roku 1990 jako jedna z nielicznych głosowała przeciwko uznaniu traktatu granicznego między Polską a Niemcami. Jej organizacja na początku domagała się odszkodowań od Polaków za wypędzenia i krzywdy, których doznali Niemcy w czasie II wojny światowej. Później zaczęła współpracować blisko z Powiernictwem Pruskim i Ziomkostwem Śląskim - fanatycznymi antypolskimi organizacjami, które dążą do "odzyskania" nieruchomości należących przed wojną do Niemców. Od lat Erika Steinbach używała języka nienawiści, obrażając Polskę i Polaków. Żadna szanująca się dyplomacja w takiej sytuacji nie przyglądałaby się biernie, jak taka osoba próbuje zdobyć wpływ na świadomość historyczną Niemców i próbowałaby zapobiec jej wpływaniu na stosunki polsko-niemieckie. Polska dyplomacja tak właśnie uczyniła.
Każde szanujące się państwo stara się piętnować tych, którzy to państwo szkalują, obrażają, zakłamują jego historię itp. Władze Izraela już bodaj w czasach pierwszego premiera - Davida ben Guriona - stworzyły listę osób niepożądanych, których na swoim terytorium nie życzą sobie widzieć. Są tam osoby związane z organizacjami terrorystycznymi, przedstawiciele radykalnych islamskich organizacji, osoby, które kwestionuja Holocaust lub popierają go i nawołują do jego powtórzenia. Takie osoby - zdaniem władz w Tel A wivie - obrażają Izrael i Żydów i nie powinny mieć prawa wjazdu do ich kraju.
Podobnie powinna zachować się Polska. Jej dyplomacja musi interweniować w sprawie obrony dobrego imienia naszego kraju i narodu. Właśnie takim krokiem jest sprzeciw wobec działań Eriki Steinbach, która próbuje katów i ofiary zamienić miejscami. Temu celowi służy sprawa wysiedleń, w związku z którą Steinbach chciałaby przedstawić Polaków jako agresorów.
Steinbach, przypisująca sobie niesłusznie status wysiedlonej, w roku 1990 jako jedna z nielicznych głosowała przeciwko uznaniu traktatu granicznego między Polską a Niemcami. Jej organizacja na początku domagała się odszkodowań od Polaków za wypędzenia i krzywdy, których doznali Niemcy w czasie II wojny światowej. Później zaczęła współpracować blisko z Powiernictwem Pruskim i Ziomkostwem Śląskim - fanatycznymi antypolskimi organizacjami, które dążą do "odzyskania" nieruchomości należących przed wojną do Niemców. Od lat Erika Steinbach używała języka nienawiści, obrażając Polskę i Polaków. Żadna szanująca się dyplomacja w takiej sytuacji nie przyglądałaby się biernie, jak taka osoba próbuje zdobyć wpływ na świadomość historyczną Niemców i próbowałaby zapobiec jej wpływaniu na stosunki polsko-niemieckie. Polska dyplomacja tak właśnie uczyniła.