Nowa runda rejestracji przeznaczona była dla wyborców, którzy albo zgubili swoje karty wyborcze wydane im podczas ostatnich wyborów prezydenckich w 2004 roku, albo osiągnęli od tego czasu pełnoletność. Przed wyborami w 2004 roku zarejestrowanych było 12,5 miliona Afgańczyków.
Ostatni etap rejestrowania wyborców zakończył się w ubiegłym tygodniu. Jednak ze względu na bezpieczeństwo urzędnicy komisji wyborczej nie przeprowadzili rejestracji w 10 regionach, głównie na południu kraju. Połowa z tych regionów znajduje się w prowincji Helmand, gdzie niemal codziennie dochodzi do potyczek brytyjskich i afgańskich żołnierzy z talibami.
"Prowadzimy negocjacje z przywódcami plemiennymi i służbami bezpieczeństwa, dotyczące sposobów rejestrowania ludzi w tych regionach. Jeśli w dniu wyborów zostaną one zabezpieczone, będziemy mogli pozwolić ludziom rejestrować się i głosować tego samego dnia" - powiedział Barakzai.
W trakcie rejestracji nie doszło do większych incydentów, jednak w ubiegłym tygodniu rebelianci zaatakowali centrum rejestracji wyborców w prowincji Kandahar, zabijając jednego policjanta - poinformowała agencja ONZ pomagająca przy wyborach.
W Afganistanie trwa spór konstytucyjny. Ustawa zasadnicza mówi, że wybory prezydenckie powinny być przeprowadzone przed 21 maja. Po tym terminie dotychczasowy rząd traci swoje uprawnienia. Jednak prawo wyborcze przewiduje, że kadencja prezydenta trwa pięć lat, co oznacza, że obecny prezydent Hamid Karzaj powinien pozostać u władzy albo do października, kiedy został wybrany, albo do grudnia, kiedy objął swoje stanowisko. Jeśli chce pozostać u władzy po terminie majowym, musi uzyskać poparcie sił opozycyjnych.pap, keb
Czytaj też: Nudziarz, nie rzecznik!