"Jeśli zapadają decyzje, prowadzące bezpośrednio do protekcjonizmu gospodarczego albo finansowego, to nie jest to zgodne z literą i duchem prawa europejskiego" - powiedział Tusk.
Zdaniem premiera, być może wielkie gospodarki narodowe mogą wyciągnąć krótkoterminowe korzyści z "narodowego egoizmu", ale muszą zdawać sobie sprawę, że tym samym powodują "realne zagrożenie dla istoty całej Unii Europejskiej".
"Unia musi dziś zdać egzamin z solidarności. Jeśli teraz go oblejemy, to nie zdamy go również w przyszłości" - powiedział polski premier.
Okazją do udowodnienia wzajemnej solidarności w UE będą zdaniem Tuska zabiegi Polski o przystąpienie do mechanizmu ERM2, który poprzedza przyjęcie wspólnej waluty euro.
"Powinniśmy się zastanowić, czy nie powinniśmy zrewidować reguł przystąpienia do tego systemu" - powiedział Tusk. Potwierdził, że celem polskiego rządu jest przyjęcie euro w 2012 r.
Według premiera, zakładające wielkie wydatki plany antykryzysowe niektórych państw UE są "pośpieszną reakcją". "Ten cały festiwal wielkich planów i wielkich liczb, który ma miejsce co parę dni, wygląda dla mnie na zbyt nerwowy" - ocenił.
Zdaniem Tuska przykładem dla Europy może być droga, jaką rozwijała się Polska po 1989 r. "Nasze 45 lat komunizmu były w zasadzie permanentnym kryzysem gospodarczym. Nauczyliśmy się, jak wyjść z takiego położenia - powiedział. - Wówczas nasi politycy wyraźnie powiedzieli, że czekają nas tylko ciężka praca i chude lata".
Dodał, że obecnie również rządy UE powinny mieć uwagę postawić taką diagnozę. "Znów musimy się nauczyć, że źródłem dobrobytu jest ciężka, uczciwa praca" - ocenił.
Według Tuska na razie żaden polski bank nie informuje o poważnych problemach. "My w Polsce wiemy, że życie na kredyt do niczego nie prowadzi" - powiedział premier.
Jak dodał, mieszkańcy Polski popierają oszczędnościowy plan rządu w związku z kryzysem. "Sondaże pokazują, że 60 proc. ludzi jest przeciwna zwiększaniu deficytu budżetowego" - powiedział.
Z kolei obecna słabość złotówki nie jest problemem wywołanym przez uwarunkowania wewnętrzne, ale przez to, że zagraniczni inwestorzy wrzucają Polskę do jednego worka z innymi wschodnioeuropejskimi gospodarkami o słabszych fundamentach - uważa premier. "Polska płaci cenę za pewne intelektualne lenistwo tych, którzy podejmują decyzje inwestycyjne" - ocenił Tusk.
Zapowiedział, że jego rząd będzie próbował wyostrzyć międzynarodową znajomość regionu.
Celem, który Tusk chciałby osiągnąć do końca kadencji w 2011 r., jest modernizacja sieci dróg; w pierwszym roku urzędowania rząd zawarł umowy na budowę 440 km autostrad - poinformował premier w "FTD".
ND, PAP