Premier Kanady Stephen Harper wyrażał ostatnio kilkakrotnie "głębokie zaniepokojenie" swego rządu "wobec coraz bardziej agresywnych rosyjskich poczynań na świecie i naruszania kanadyjskiej przestrzeni powietrznej".
"Będziemy bronić naszej przestrzeni i naszej suwerenności i za każdym razem odpowiemy na próby naruszenia terytorium kanadyjskiej Arktyki" - dodał premier, który wypowiadał się na konferencji prasowej.
Minister obrony MacKay powiedział dziennikarzom, że od pewnego czasu obserwuje się "wzrost aktywności" lotnictwa rosyjskiego w rejonie Arktyki. Jego zdaniem Moskwa od 2007 roku powróciła do praktyki z okresu zimnej wojny, polegającej na patrolowaniu nieba przez jej bombowce strategiczne.
Rząd rosyjski oświadczył, że 18 lutego samolot Tupolew-56 odbywał patrol na Arktyką, ale "wypełniał on swą misję zgodnie z przepisami międzynarodowymi".
AFP, powołując się na rosyjskie źródła rządowe, pisze, że zakwalifikowały one wystąpienie MacKaya jako "farsę".
Konserwatywny, mniejszościowy rząd Harpera - przypominają agencje - uczynił z suwerenności Arktyki jedno ze swych głównych haseł politycznych. Zapowiedział umocnienie kanadyjskiej obecności wojskowej w Arktyce, budowę portu pełnomorskiego i stworzenie stacji badań arktycznych.
W ubiegłym miesiącu skierował do parlamentu projekt ustawy rozszerzającej zasięg wód terytorialnych Kanady w Arktyce ze 100 do 200 mil.
Prawa do Arktyki rości sobie pięć krajów, które z nią graniczą: Rosja, USA, Kanada, Norwegia i Dania (ta ostatnia poprzez Grenlandię). Arktyczne złoża podmorskie ropy naftowej stanowią 13 proc. światowych zasobów, podczas gdy niezbadane jeszcze dokładnie złoża gazu naturalnego - około 30 proc. światowych zasobów.
Konwencja ONZ z roku 1994 uprawnia te państwa do eksploatowania bogactw podmorskich Arktyki na przestrzeni 200 mil od swych granic lądowych.pap, keb