"W rzeczywistości Warszawa obawia się, że znajdzie się na uboczu, wrzucona do jednego worka z Węgrami czy mieszkańcami krajów bałtyckich. Za gorzkimi słowami skierowanymi do 'starej Europy' kryje się przede wszystkim apel o (unijną) pomoc" - uważa cytowany przez "Le Figaro" anonimowy zachodni obserwator.
Dziennik zauważa, że po kilku ostatnich latach "cudu gospodarczego" Polskę dosięgły, co prawda później niż Zachód, efekty światowego kryzysu. Zaznacza, że sytuacja ekonomiczna Polski jest wciąż dobra na tle innych państw regionu, zwłaszcza Węgier czy państw bałtyckich. Mimo to Polacy coraz bardziej obawiają się o swoją przyszłość - uważa gazeta.
"Liczba niespłacanych kredytów (w Polsce) pozostaje śmiesznie mała, a system bankowy jest zdrowy. Wystarczy jednak, że jakiś bank zachodni porzuci swoją polską filię, a może wybuchnąć panika" - przewiduje anonimowy ekspert, na którego się powołuje.
Według "Le Figaro" w miarę zbliżania się wyborów do Parlamentu Europejskiego, "populistyczna partia Prawo i Sprawiedliwość braci Kaczyńskich szykuje się do wykorzystania kryzysu dla własnych korzyści, a skrajna prawica, która popadła wcześniej w niełaskę, wypływa znów w sondażach na powierzchnię".
Francuski dziennik podkreśla, że zdolność Polaków do poradzenia sobie z kryzysem opiera się przede wszystkim na "zbawczych" funduszach unijnych, a także na nadziei rychłego dołączenia do strefy euro. Premier "Donald Tusk marzy teraz o przyspieszeniu tego procesu i domaga się złagodzenia kryteriów przyjęcia nowych krajów do Eurolandu" - zauważa "Le Figaro".
ab, pap