"Sprawdziliśmy doniesienia kancelarii prezydenckiej o możliwej zdradzie interesów państwa przez premier Tymoszenko, zwracaliśmy się w tej sprawie również do zagranicznych służb specjalnych. Żadnych potwierdzeń, czy też dowodów dotyczących zdrady stanu nie ujawniono. Oskarżenia zostały odrzucone" - powiedział Naływajczenko, przemawiając w Radzie Najwyższej (parlamencie) Ukrainy.
Zarzuty o zdradę stanu pod adresem Tymoszenko pojawiły się m.in. w związku z sierpniową wojną między Rosją a Gruzją.
Nagłośnił je jeden z zastępców szefa kancelarii Juszczenki, Andrij Kysłynski. Powiedział wówczas, że pasywna postawa szefowej rządu wobec konfliktu zbrojnego między Moskwą a Tbilisi wynika z oczekiwań, iż Rosja poprze jej kandydaturę w wyborach prezydenta Ukrainy na początku 2010 roku.
Wtedy także Kysłynski podzielił się z opinią publiczną informacją, jakoby Kreml wydzielił na wsparcie Tymoszenko "blisko 1 mld dolarów", a przygotowaniem jej kampanii wyborczej zajmuje się ulokowany w Moskwie sztab.
W wyborach prezydenckich, które odbędą się w styczniu przyszłego roku urzędujący szef państwa Juszczenko będzie najprawdopodobniej ubiegał się o reelekcję.
Mimo, że obecnie poparcie dla niego oscyluje w granicach 3 procent, Juszczenko traktuje Tymoszenko jako swą najgroźniejszą konkurentkę. Według sondaży szefowa rządu mogłaby dziś liczyć w wyborach prezydenckich na ok. 20 proc. głosów.
ab, pap
Czytaj też: "Warto spróbować ugłaskać Łukaszenkę"