Oprócz Polski konferencję - zanim jeszcze się zaczęła - zbojkotowały: USA, Kanada, Włochy, Niemcy, Holandia, Nowa Zelandia, Australia, Izrael. W poniedziałek wieczorem dołączyły do nich Czechy.
Na zakończenie konferencji przyjęta została deklaracja, w której przedstawiciele prawie 140 krajów zaapelowali o walkę z nietolerancją. Deklaracja potwierdza oświadczenie z 2001 r., wydane po pierwszej konferencji na temat rasizmu w Durbanie w RPA.
Sikorski pytany był na środowej konferencji prasowej o ocenę przyjętej przez uczestników konferencji deklaracji i o to, czy nie żałuje, że Polska tę konferencję zbojkotowała.
"Uważam, ze Polska podjęła słuszną decyzję" - powiedział. "Prawidłowo antycypowaliśmy skandaliczne wystąpienie prezydenta Iranu i zrobiliśmy parę godzin wcześniej to, co inni nasi koledzy z Unii Europejskiej zrobili już na sali" - dodał.
Prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad podczas swojego wystąpienia na konferencji, odnosząc się do Izraela, użył określenia "najokrutniejszy i najbardziej rasistowski reżim", co wywołało oburzenie na sali. W odpowiedzi przedstawiciele 23 spośród 27 krajów Unii Europejskiej opuścili na znak protestu salę obrad.
Sikorski pytany, czy Polska podpisze deklarację, odparł, że najpierw musi ją zobaczyć.
W deklaracji "z głębokim zaniepokojeniem zauważa się nasilenie negatywnych stereotypów religijnych, w tym islamofobii, antysemityzmu, chrystianofobii i antyarabizmu".
Podkreślono w niej też, że "rozpowszechnianie idei opartych na wyższości rasowej, nienawiści, nawoływaniu do dyskryminacji, jak również wszelkie akty przemocy i nawoływanie do takich aktów powinny być karane".
pap, keb