Wcześniejszy bilans mówił o ok. 30 osobach zabitych.
Według źródeł medycznych i policji, rannych zostało co najmniej 125 ludzi, w tym 80 irańskich pielgrzymów.
Dwaj zamachowcy-samobójcy zdetonowali umieszczone na ciele ładunki wybuchowe w kilkuminutowym odstępie. Terroryści uderzyli przy dwóch bramach prowadzących do mauzoleum w chwili, gdy napływały tam tłumy szyickich pielgrzymów. Jeden z zamachowców wysadził się w powietrze już na dziedzińcu.
Mauzoleum było częstym obiektem zamachów przypisywanych sunnickim bojownikom. Po raz ostatni zdarzyło się to na początku kwietnia, gdy ładunek wybuchowy pozostawiony w plastikowej torbie zabił siedmiu ludzi, a ponad 20 ranił.
W styczniu mężczyzna przebrany za kobietę wysadził się w powietrze w pobliżu mauzoleum, zabijając ponad 30 ludzi i raniąc co najmniej 70.
Piątkowe zamachy w szyickiej dzielnicy Kazimija były najbardziej krwawymi, jakie przeprowadzono w Bagdadzie od marca 2008 roku. Nastąpiły zaledwie 24 godziny po serii ataków w całym Iraku, w których zginęło w sumie ok. 80 ludzi, co było najwyższą liczbą od roku.
W czwartek poinformowano o aresztowaniu szefa irackiej Al-Kaidy Abu Omara al-Bagdadiego, ale ani irackie władze, ani armia USA nie była w stanie potwierdzić tych doniesień.
Przemoc w Iraku jest na najniższym poziomie od inwazji na ten kraj w marcu 2003 roku. Jednak ostatnie krwawe zamachy odsłaniają luki w systemie bezpieczeństwa Iraku w chwili, gdy przejmuje on od USA odpowiedzialność za ochronę kraju i obywateli.
W piątek rozpoczęły się pogrzeby ofiar czwartkowych zamachów Bagdadzie i prowincji Dijala.ab, pap