Wybory w Gruzji nieważne (aktl.)

Wybory w Gruzji nieważne (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sąd Najwyższy Gruzji unieważnił wybory parlamentarne z 2 listopada. Oznacza ono, że do czasu rozpisania nowych wyborów będzie działać parlament w dawnym składzie.
Sąd Najwyższy Gruzji unieważnił zgodnie z oczekiwaniami, znaczną część wyników wyborów parlamentarnych z 2 listopada, dopatrując się nadużyć i nakazując powtórzenie wyborów.

Wyniki wyborów z 2 listopada od początku kwestionowała opozycja. Poważne zastrzeżenia mieli też międzynarodowi obserwatorzy z OBWE. Oficjalnie wybory 2 listopada wygrał blok ówczesnego prezydenta Eduarda Szewardnadzego Za Nową Gruzję oraz sprzymierzone z nim ugrupowanie lidera autonomicznej Adżarii Asłana Abaszydzego. Sprzeciw opozycji wobec uznania tych wyników doprowadził w efekcie do ustąpienia w niedzielę prezydenta Eduarda Szewardnadzego.

W czasie, gdy sąd ogłosił swój werdykt, w Tbilisi zebrał się parlament starej kadencji, na posiedzeniu którego p.o. prezydenta Nino Burdżanadze wyznaczyć ma datę wyborów prezydenckich. Odbędą się one nie później niż w ciągu 45 dni od jej decyzji, a więc na początku stycznia przyszłego roku.

W sesji nie wziął udziału Związek Demokratycznego Odrodzenia Gruzji przywódcy regionu autonomicznego Adżarii Asłana Abaszydzego. Po dymisji Eduarda Szewardnadzego Abaszydze zapewniał oficjalnie o swej wierności wobec państwa gruzińskiego, lecz wcześniej groził, że prędzej ogłosi niepodległość Adżarii, niż pogodzi się z rządami Saakaszwilego.

Tymczasem Saakaszwili zapowiedział we wtorek w pojednawczym tonie, że nowe kierownictwo Gruzji "nie zamierza zaostrzać stosunków z Abaszydzem i podejmować przeciwko niemu twardych kroków".

Michaił Saakaszwili, główny lider opozycji i faworyt w wyścigu o prezydenturę, w poniedziałek zapowiedział on, że nie jest wykluczone, że w wyborach do parlamentu wystartuje wspólny blok co najmniej dwóch ugrupowań opozycyjnych. Tworzyłyby go partia Saakaszwilego Ruch Narodowy oraz ugrupowanie Demokraci Nino Burdżanadze i Zuraba Żwanii. "Nie ma między nami różnic programowych, dlatego nie miałbym nic przeciwko temu, abyśmy startowali razem" - powiedział w poniedziałek Saakaszwili.

Twórca programu gospodarczego Demokratów, były minister gospodarki Władimer Papawa jest bardziej wstrzemięźliwy co do możliwości takiego sojuszu. "Obie strony muszą wypracować program ekonomiczny - czy zamierzają realizować plan Burdżanadze i Demokratów, czy też spełnić brzmiące nieco populistycznie obietnice Saakaszwilego. Bez tego koalicja będzie krucha" - powiedział gruziński ekonomista.

Większość analityków uważa, że Saakaszwili ma niemal zapewnioną prezydenturę, zaś Ruch Narodowy jest faworytem wyborów parlamentarnych. Nie wiadomo jednak, czy bez wsparcia Demokratów uzyska większość w nowej izbie.

Burdżanadze w czasie transmitowanego przez gruzińską telewizję publiczną spotkania w kancelarii prezydenta Gruzji we wtorek rano oświadczyła swym współpracownikom, że Gruzja stoi w obliczu krachu gospodarczego, a jej kondycja ekonomiczna jest o wiele gorsza, niż sądzono.

"Zamierzamy zwrócić się do społeczności międzynarodowej o pomoc finansową" - powiedziała, zapowiadając jednocześnie podjęcie przez nowe władze "radykalnych działań, by nie dopuścić do dalszego pogorszenia sytuacji ekonomicznej Gruzji".

Gruzja - pisze agencja France Presse - od dziesięciu lat pozostaje w stanie kryzysu gospodarczego. Zadłużenie zagraniczne państwa wynosi 1,75 mld dol.

em, pap