"Nie otrzymaliśmy rano sygnałów, że uczniowie odmówili respektowania zakazu noszenia widocznych symboli religijnych. Uczniowie dostosowali się do nowych zasad" - podało biuro prasowe MEN.
Jak donosiły media, w całym kraju co prawda zdarzyły się przypadki, że jedna lub dwie uczennice przyszły do szkoły w chustkach islamskich, jednak zdejmowały je przed wejściem do szkoły.
Do respektowania nowego prawa, przeciwko któremu energicznie protestowały wcześniej organizacje muzułmańskie we Francji przyczyniło się porwanie w Iraku dwóch francuskich dziennikarzy: Georges'a Malbrunota z "Le Figaro" i Christiana Chesnota z Radia RFI. Paradoks polega na tym, że postawione przez terrorystów ultimatum dotyczyło właśnie zniesienia tej ustawy. Sprzeciw wobec ich brutalności spowodował, że francuscy muzułmanie zmienili swoje stanowisko w tej sprawie.
"Le Figaro" pisze w czwartek, powołując się na ministra spraw wewnętrznych Dominique'a de Villepina, że organizacje muzułmańskie poparły rząd i wyraziły w rozmowach z ministrem wolę przestrzegania nowego prawa.
Francuska Rada Kultu Muzułmańskiego (CFCM) zaapelowała do wiernych we Francji o przestrzeganie nowego prawa i unikanie wszelkich prowokacji. Jednak - jak pisze dziennik - Związek Organizacji Islamskich Francji (UOIF) nie zrezygnował z dyskusji na temat interpretacji tego prawa. Związek stara się przekonać władze, aby pozwoliły na noszenie "dyskretnych chust" w szkołach.
Rząd robił wszystko, by rozpoczęcie roku szkolnego przebiegło jak najspokojniej. W środę minister edukacji Francois Fillon wyraził nadzieję, że rozpoczęcie roku szkolnego odbędzie się "pod znakiem braterstwa". Minister zaznaczył, że nowe prawo pozwala na równe traktowanie wszystkich uczniów, niezależnie od koloru skóry i przekonań religijnych. "Chcę zaznaczyć, że prawo to nie wypowiada się przeciw religii, ale przeciwnie, chroni wolność wyznania i przekonań religijnych" - powiedział minister. "Nowe prawo jest wyrazem braterstwa, proszę was o jego respektowanie" - apelował Fillon.
Uchwalona 15 marca ustawa zabrania noszenia w szkołach publicznych widocznych symboli religijnych, jak muzułmańskie chusty, żydowskie jarmułki i duże krzyże chrześcijańskie. Dozwolone są natomiast dyskretne symbole religijne. Celem ustawy było uniknięcie agresji w szkołach, szczególnie między młodymi Żydami i Arabami.
Uchwalenie ustawy wywołało we Francji falę protestów ze strony organizacji muzułmańskich oraz samych wiernych, którzy poczuli się dyskryminowani. Również w czasie wakacji kilka organizacji islamskich apelowało do młodych dziewczyn o nieprzestrzeganie zakazu i manifestowanie swojej przynależności religijnej. Prasa pisała wówczas, że pod wpływem nacisków środowiska chusty zaczęło nosić również wiele młodych muzułmanek, które dotychczas tego nie robiły.
Aby uniknąć jakichkolwiek demonstracji, rząd zrezygnował we wrześniu z przeprowadzania kontroli przy wejściach do szkół. W nowym roku szkolnym, który na dobre rozpocznie się dopiero w poniedziałek, wszyscy uczniowie zostaną wpuszczeni do szkoły. Jeśli jednak ktoś pojawi się w chuście lub z innym widocznym symbolem religijnym, władze szkolne będą go przekonywać do respektowania nowych zasad.
"Nowa ustawa nie stanowi żadnego problemu dla muzułmanów uczących się w najlepszych francuskich szkołach, jak np. paryskie liceum im. Montaigne'a. Nigdy nie było tu żadnych kłopotów ani manifestacji. Młode muzułmanki ze środowiska inteligencji nie zaznaczają swojej przynależności religijnej przez chusty" - powiedziała inspektor ds. nauczania języka polskiego we francuskim Ministerstwie Edukacji Eva Optołowicz, która przez wiele lat uczyła w liceum im. Montaigne'a.
Według niej problem dotyczy głównie rodzin arabskich o niższym poziomie wykształcenia oraz mieszkańców przedmieść, gdzie występuje większa presja środowiska. Dotychczas zdarzało się tam, że uczennice odmawiały uczestniczenia w lekcjach WF, ponieważ były to lekcje koedukacyjne. "Znam też przypadek Pakistańczyka prowadzącego dużą restaurację w Paryżu, człowieka czarującego i mówiącego świetnie po francusku, który wysłał swoje córki do Pakistanu, ponieważ we Francji istnieje obowiązek szkolny. Powiedział, że nie chce, aby jego córki nauczyły się we francuskiej szkole +różnych głupot+" - powiedziała Optołowicz.
"Żyjemy w wolnym kraju, który pozwala nam na wolność wyznania. Akceptujemy nowe prawo, które ustanowiono w celu walki z terroryzmem, przestępczością i dyskryminacją" - powiedział Beddy Ould Ebnou, rzecznik zawiązanego niedawno przez organizacje religijne i organizacje inteligencji muzułmańskiej we Francji Komitetu ds. Uwolnienia Georges'a Malbrunota i Christiana Chesnota.
W liczącej prawie 60 mln ludności Francji mieszka 5 mln muzułmanów i 600 tys. Żydów. Według szacunków rządu, w poprzednim roku szkolnym kontrowersyjne chusty nosiło około 6 tys. dziewcząt, spośród ogółem około 12 mln francuskich uczniów. Według sondaży 63 proc. Francuzów opowiada się za zakazem ich noszenia.
em, pap