Władze Doniecka podjęły decyzję o zainstalowaniu we wszystkich szkołach specjalnych przycisków, dzięki którym sygnał o niebezpieczeństwie będzie przekazywany bezpośrednio do najbliższego komisariatu milicji.
Nie wiadomo, czy śladem Doniecka pójdą inne duże miasta Ukrainy.
Specjaliści dosyć sceptycznie odnieśli się do tego pomysłu wskazując, że "przycisk szybkiego reagowania" raczej w niczym nie zmieniłby sytuacji dzieci w Biesłanie.
Były funkcjonariusz oddziałów specjalnych "Alfa" w obwodzie donieckim Wołodomyr Kozłow powiedział w wywiadzie prasowym, że jeśli Ukraina stanie się celem działań terrorystów, to raczej zostaną zaatakowane elektrownie atomowe, albo zakłady chemiczne. Skutki ataku na tego typu zakłady byłyby zapewne jeszcze gorsze, niż na elektrownię atomową - uważa Kozłow.
Po dramacie w Biesłanie władze Ukrainy podjęły decyzję o wzmocnieniu ochrony m.in. kijowskiego metra.
ss, pap