Izrael skłania się ku idei rozmieszczenie w Libanie południowym tymczasowych sił pokojowych pod dowództwem NATO, by mieć pewność, że w pasie przygranicznym nie będą działać bojówki Hezbollahu.
Izraelski minister obrony Amir Perec "wobec słabości armii libańskiej" zasygnalizował propozycję rozmieszczenia wielonarodowych sił o szerokich uprawnieniach w Libanie południowym na spotkaniu z ministrem spraw zagranicznych Niemiec Frankiem-Walterem Steinmeierem. Minister Steinmeier był sceptyczny co do NATO-wskiej misji - powiedział jeden z uczestników spotkania.
USA oświadczyły w niedzielę, że są "otwarte" wobec tego pomysłu. Ambasador USA przy ONZ John Bolton dodał, że na obecnym etapie administracja Busha nie rozważała udziału USA w międzynarodowych siłach pokojowych, które miałyby przywrócić pokój na ogarniętym walkami pograniczu izraelsko-libańskim. Z kolei kanclerz Niemiec Angela Merkel uznała za nieprawdopodobny w obecnej sytuacji udział Bundeswehry w siłach pokojowych na Bliskim Wschodzie.
Godząc się na wojska międzynarodowe, Izrael, podobnie jak USA, podkreśla jednak, że nie mogą to być siły pokojowe ONZ (UNIFIL) - które stacjonują już w Libanie, ale wykazały kompletną nieskuteczność w zapobieganiu walkom - tylko w pełni uzbrojone siły NATO o szerokich uprawnieniach.
Zachodni dyplomaci są zdania, że Izrael szuka gwarancji ze strony potęg europejskich, że siły międzynarodowe miałyby jasno określony mandat i wystarczające prerogatywy, by utrzymać Hezbollah z dala od ewentualnej strefy bezpieczeństwa wzdłuż granicy z Libanem. Izrael, jak pisze Reuters, chciałby też móc liczyć na to, że armia
libańska z międzynarodową pomocą zacznie rozbrajać Hezbollah.
pap, em
USA oświadczyły w niedzielę, że są "otwarte" wobec tego pomysłu. Ambasador USA przy ONZ John Bolton dodał, że na obecnym etapie administracja Busha nie rozważała udziału USA w międzynarodowych siłach pokojowych, które miałyby przywrócić pokój na ogarniętym walkami pograniczu izraelsko-libańskim. Z kolei kanclerz Niemiec Angela Merkel uznała za nieprawdopodobny w obecnej sytuacji udział Bundeswehry w siłach pokojowych na Bliskim Wschodzie.
Godząc się na wojska międzynarodowe, Izrael, podobnie jak USA, podkreśla jednak, że nie mogą to być siły pokojowe ONZ (UNIFIL) - które stacjonują już w Libanie, ale wykazały kompletną nieskuteczność w zapobieganiu walkom - tylko w pełni uzbrojone siły NATO o szerokich uprawnieniach.
Zachodni dyplomaci są zdania, że Izrael szuka gwarancji ze strony potęg europejskich, że siły międzynarodowe miałyby jasno określony mandat i wystarczające prerogatywy, by utrzymać Hezbollah z dala od ewentualnej strefy bezpieczeństwa wzdłuż granicy z Libanem. Izrael, jak pisze Reuters, chciałby też móc liczyć na to, że armia
libańska z międzynarodową pomocą zacznie rozbrajać Hezbollah.
pap, em