Według Obradora, podczas wyborów dopuszczono się poważnych naruszeń ordynacji wyborczej w ponad połowie lokali wyborczych. Kandydat lewicy domagał się więc przeliczenia wszystkich 41 mln kart oddanych w lipcowych wyborach. Jego zdaniem, ujawniłoby to fałszerstwa dokonane przez konserwatywną Partię Akcji Narodowej, dzięki którym Calderon uzyskał przewagę 244 tysięcy głosów (ok. 0,58 proc. wszystkich oddanych głosów).
Tymczasem trybunał wyborczy nakazał ponowne przeliczenie jedynie części głosów. Objęło ono tylko około 12 tysięcy z ponad 130 tysięcy lokali wyborczych. Przewodniczący siedmioosobowego składu sędziowskiego Leonel Castollo oświadczył, że zarzuty Obradora o masowych fałszerstwach "są całkowicie pozbawione podstaw". Poniedziałkowa decyzja trybunału jest ostateczna i nie przysługuje od niej odwołanie. Trybunał musi jeszcze tylko formalnie ogłosić do 6 września kto został prezydentem-elektem.
pap, em