Rzecznik twierdzi też, że teren ćwiczeń zaznaczony jest na międzynarodowych mapach, a manewry w tym miejscu odbywają się od lat, bez żadnych zastrzeżeń ze strony Polski. Jak podkreśla niemiecki MON, w roku 1999 w tym miejscu przeprowadzono ćwiczenia wspólnie z polską marynarką polską.
Władze w Warszawie przedstawiały ten incydent inaczej. Minister gospodarki morskiej Rafał Wiechecki powiedział w ubiegłym tygodniu, że 16 sierpnia przedstawiciele niemieckiego okrętu wojennego poinformowali kapitanów polskich promów, aby zeszli z polskiego toru podejściowego z powodu trwających ćwiczeń. Polski MSZ złożył wówczas w ambasadzie RFN notę protestacyjną.
Strona niemiecka nie udzieliła jeszcze odpowiedzi na notę. Sekretarz stanu w niemieckim MSZ Reinhart Silberberg przeprowadził we wtorek rozmowy z przedstawicielami polskiego MSZ. Rzecznik niemieckiego MSZ powiedział potem, że Silberberg przygotowany był na rozmowę o incydencie w Zatoce Pomorskiej, jednak nie był o to pytany przez polskich rozmówców. "To jest dla nas sygnał" - zauważył rzecznik.
"FAZ" wyjaśnia, że przebieg polsko-niemieckiej granicy wraz z odcinkiem morskim jest "traktatowo uregulowany" i nie jest przedmiotem sporu. "Istnieją jednak polskie roszczenia do praw podejścia do portów w Świnoujściu i Szczecinie" - zauważa gazeta. Redakcja przypomina o decyzji polskiego rządu z 1995 r., w której podejście do obu portów określono jako polskie wybrzeże. "Wejście od północy zostało tym samym zakwestionowane" - stwierdza "FAZ". Zdaniem gazety to właśnie ten fakt spowodował interwencję ministra Wiecheckiego.
"FAZ" informuje na zakończenie, że kolejne jednostki niemieckiej marynarki rozpoczęły manewry na Bałtyku. Zatoka Pomorska nie jest jednak tym razem przewidziana jako miejsce ćwiczeń. W czwartek jeden z uczestniczących w manewrach okrętów odwiedzi kanclerz Angela Merkel.
pap, em
Do takiego wniosku doszli autorzy kontroli przeprowadzonej po wystosowaniu przez polskie ministerstwo spraw zagranicznych noty protestacyjnej. Jak podkreśla gazeta, do Warszawy udał się we wtorek sekretarz stanu w niemieckim MSZ Reinhart Silberberg, by omówić tę sprawę.
"Niemiecka marynarka przywiązuje wielkie znaczenie do faktu, że żaden statek nie został zmuszony do zmiany kursu ani też nie został zepchnięty. W żadnym wypadku nie ćwiczylibyśmy umyślnie na spornym terenie" - powiedział gazecie rzecznik MON.
Dodał, że teren ćwiczeń zaznaczony jest na międzynarodowych mapach, a manewry w tym miejscu odbywają się od lat, bez żadnych zastrzeżeń ze strony Polski. Jak podkreśla niemieckie MON, w roku 1999 w tym miejscu przeprowadzono ćwiczenia wspólnie z polską marynarką polską.
Minister gospodarki morskiej Rafał Wiechecki powiedział PAP w ubiegłym tygodniu, że 16 sierpnia przedstawiciele niemieckiego okrętu wojennego poinformowali kapitanów polskich promów, aby zeszli z polskiego toru podejściowego z powodu trwających ćwiczeń. Polski MSZ złożył w ambasadzie RFN notę protestacyjną.
"FAZ" wyjaśnia, że przebieg polsko-niemieckiej granicy wraz z odcinkiem morskim jest "traktatowo uregulowany" i nie jest przedmiotem sporu. "Istnieją jednak polskie roszczenia do praw podejścia do portów w Świnoujściu i Szczecinie" - zauważa gazeta. Redakcja przypomina o decyzji z 1995 r. polskiego rządu, w której podejście do obu portów określono jako polskie wybrzeże. "Wejście od północy zostało tym samym zakwestionowane" - stwierdza "FAZ".
Zdaniem gazety interwencja ministra Wiecheckiego miała zapewne właśnie tę przyczynę.
"FAZ" informuje na zakończenie, że kolejne jednostki niemieckiej marynarki rozpoczęły manewry na Bałtyku. Zatoka Pomorska nie jest jednak tym razem przewidziana jako miejsce ćwiczeń. W czwartek jeden z uczestniczących w manewrach okrętów odwiedzi pani kanclerz Angela Merkel.
pap, ss