Liczący od 4 do 5 tysięcy tłum, który przeszedł gwiżdżąc przez centrum miasta, jednocześnie wyraził swoje oburzenie wobec planów tych samych władz, aby odebrać ulicę zamordowanemu w 2003 roku serbskiemu premierowi Zoranowi Djindjiciowi. Djindjić - główny przeciwnik polityczny Miloszevicia w ostatnich latach - jednym ze swych podstawowych celów ogłosił działanie na rzecz pociągnięcia byłego dyktatora do odpowiedzialności karnej.
Władze Nowego Sadu poinformowały, że rozstrzygające głosowanie w tej sprawie odbędzie się w połowie września. Przeciwnicy zapowiedzieli dalsze demonstracje, jeśli punkt taki znajdzie się w ogóle w porządku obrad.
"Nazwisko Miloszevicia powinno zostać wymazane z historii i nie pojawiać się w planach żadnego innego miasta w tym kraju" - uważa jeden z uczestników protestu, 45-letni Mirko Kovaczević. Na transparentach niesionych przez demonstrantów znalazło się żądanie, aby nazwa ulicy upamiętniła ofiary zmarłego w marcu w celi haskiego więzienia Miloszevicia.
Były serbski przywódca odpowiadał przed międzynarodowym trybunałem w Hadze za zbrodnie, popełnione w czasie wojen w Chorwacji (ok. 10 tys. zabitych), w Bośni (250 tys. zabitych) i Kosowie (ok. 5000 ofiar). Groziła mu kara dożywotniego więzienia.
pap, em