Dobiegło końca jedno z najbardziej brawurowych przedsięwzięć w polskiej literaturze – ukazała się szósta część eseistycznego, a właściwie to powieściowego, cyklu Jarosława Marka Rymkiewicza o Adamie Mickiewiczu „Jak bajeczne żurawie”. Rymkiewicz, znawca literatury XIX w., który sprawia wrażenie człowieka, który przeczytał wszystko, co jest do przeczytania na temat klasycyzmu i romantyzmu w polskiej literaturze. A że jest świetnym poetą i prozaikiem, wypracował gdzieś w połowie lat 70. własną, olśniewająco swobodną metodę pisania o literaturze, która – mówiąc w uproszczeniu – łączy jego „detektywistyczny” talent badawczy ze współczesnym spojrzeniem na literacką klasykę, w której osoba autora jest stale obecna i wręcz uczestniczy w opisywanych zdarzeniach i w której istotną, a może nawet najistotniejszą rolę odgrywa jego wyobraźnia uzupełniająca luki w wiedzy, którą dysponuje historia literatury. To chyba klucz do pisarstwa Rymkiewicza: odwaga w posługiwaniu się wyobraźnią – nie puszczoną wolno fantazją, ale wyobraźnią, która buduje mosty nad przepaściami niewiedzy utworzone przez luki w materiałach historycznych. I w trakcie ich budowy opiera się na logice, zdrowym rozsądku i drobiazgach przeoczonych przez innych badaczy. Pierwsza stworzona w ten sposób opowieść – „Aleksander Fredro jest w złym humorze” (1977) zrobiła furorę i wzbudziła przewidywalne kontrowersje. Podobnie następna – „Juliusz Słowacki pyta o godzinę” (1982). No i dekadę później Rymkiewicz wystartował z cyklem o Mickiewiczu.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.