Rząd Donalda Tuska chce forsować kandydaturę byłego premiera Kazimierza Marcinkiewicza na prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej – dowiedział się "Wprost". W tej sprawie Marcinkiewicz spotkał się już z ministrem sportu Mirosławem Drzewieckim i wicepremierem Grzegorzem Schetyną.
– Marcinkiewicz miałby objąć stanowisko szefa polskiej piłki na grudniowym walnym zjeździe sprawozdawczo-wyborczym PZPN – potwierdza informacje „Wprost" jeden z urzędników Kancelarii Premiera. – Obecny prezes Michał Listkiewicz dostałby jakieś inne znaczące stanowisko przy organizacji Euro 2012 – dodaje.
Zdaniem europosła Ryszarda Czarneckiego, który w okresie rządów PiS wymieniany był jako kandydat na szefa PZPN, „wśród działaczy piłkarskich znane są poglądy Mirosława Drzewieckiego, by prezesem PZPN mianować kogoś ze środowiska platformy". – Na niedzielnym zjeździe PZPN minister opowiedział się w dodatku za dwu kadencyjnością prezesury, co było oczywistą aluzją wobec Michała Listkiewicza sprawującego rządy od dziewięciu lat – dodaje europoseł. Wyjaśnia, że rząd ma duże szanse, by przeforsować swojego kandydata. Może bowiem naciskać finansowo na wojewódzkie związki piłki nożnej, które na zjazd sprawozdawczo-wyborczy PZPN wysyłają swoich delegatów.
Jak ustalił „Wprost", Donaldowi Tuskowi zależy na nominacji Kazimierza Marcinkiewicza, by poprawić współpracę PZPN z rządem. Nominacja byłego premiera miałaby też osłabić jego szanse w ewentualnym wyścigu do fotela prezydenckiego. – Jeszcze niedawno było niemal pewne, że Kazimierz Marcinkiewicz zostanie komisarzem europejskim. Były premier zdecydował się jednak ustąpić na korzyść Jacka Saryusza-Wolskiego – mówi informator „Wprost" w Kancelarii Premiera.
Z Kazimierzem Marcinkiewiczem „Wprost" nie udało się skontaktować.
Zdaniem europosła Ryszarda Czarneckiego, który w okresie rządów PiS wymieniany był jako kandydat na szefa PZPN, „wśród działaczy piłkarskich znane są poglądy Mirosława Drzewieckiego, by prezesem PZPN mianować kogoś ze środowiska platformy". – Na niedzielnym zjeździe PZPN minister opowiedział się w dodatku za dwu kadencyjnością prezesury, co było oczywistą aluzją wobec Michała Listkiewicza sprawującego rządy od dziewięciu lat – dodaje europoseł. Wyjaśnia, że rząd ma duże szanse, by przeforsować swojego kandydata. Może bowiem naciskać finansowo na wojewódzkie związki piłki nożnej, które na zjazd sprawozdawczo-wyborczy PZPN wysyłają swoich delegatów.
Jak ustalił „Wprost", Donaldowi Tuskowi zależy na nominacji Kazimierza Marcinkiewicza, by poprawić współpracę PZPN z rządem. Nominacja byłego premiera miałaby też osłabić jego szanse w ewentualnym wyścigu do fotela prezydenckiego. – Jeszcze niedawno było niemal pewne, że Kazimierz Marcinkiewicz zostanie komisarzem europejskim. Były premier zdecydował się jednak ustąpić na korzyść Jacka Saryusza-Wolskiego – mówi informator „Wprost" w Kancelarii Premiera.
Z Kazimierzem Marcinkiewiczem „Wprost" nie udało się skontaktować.