Wytoczenie sprawy sądowej o ochronę dóbr osobistych wydawcy "Super Expressu" zapowiada Grzegorz K. ps. "Ojciec", uznawany do niedawna za szefa gangu obcinaczy palców – dowiedział się "Wprost".
K. zarzuca dziennikowi trzykrotne naruszenie dóbr osobistych poprzez publikację jego wizerunku i danych osobowych w artykułach o gangu porywaczy, którzy obcinali palce swoim ofiarom. W jednym z wydań "Superexpressu" zdjęcia przestępców w formie listu gończego znalazły się na pierwszej stronie gazety wraz z napisem "Milion za wskazanie porywaczy". Wśród poszukiwanych znalazła się fotografia Grzegorza K., jego imię, nazwisko i wiek. Takie same plakaty w ramach wspólnej akcji „Superexpressu" i stołecznej policji zawisły na warszawskich ulicach.
Według policji, gang kierowany przez Grzegorza K. miał na swoim koncie ponad 20 porwań. Aby skuteczniej wymuszać okup od rodzin porwanych, bandyci obcinali swoim ofiarom palce. Działali w latach 2003-2005 i mieli zarobić na kidnapingu co najmniej 7 mln zł.
- Panowie redaktorzy zrobili ze mnie bandytę i zbrodniarza, a ja nikogo nie porywałem i nikomu nie obcinałem palców - twierdzi Grzegorz K., który odsiaduje dziś wyrok 7 lat pozbawienia wolności za działanie w zorganizowanej grupie przestępczej i jedno porwanie dla okupu.
- Nie mamy sobie absolutnie nic do zarzucenia - mówi "Wprost" Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny "Super Expressu". - Ci panowie byli poszukiwani przez policję za wyjątkowo okrutne zbrodnie. Publikując ich wizerunki i dane działaliśmy w uzasadnionym interesie społecznym. Jeśli dojdzie do procesu to sąd będzie musiał odpowiedzieć na pytanie czy prawo jest po stronie bandytów i zbrodniarzy czy po stronie nas, którzy chcemy się przed nimi bronić – tłumaczy Jastrzębowski.
Według policji, gang kierowany przez Grzegorza K. miał na swoim koncie ponad 20 porwań. Aby skuteczniej wymuszać okup od rodzin porwanych, bandyci obcinali swoim ofiarom palce. Działali w latach 2003-2005 i mieli zarobić na kidnapingu co najmniej 7 mln zł.
- Panowie redaktorzy zrobili ze mnie bandytę i zbrodniarza, a ja nikogo nie porywałem i nikomu nie obcinałem palców - twierdzi Grzegorz K., który odsiaduje dziś wyrok 7 lat pozbawienia wolności za działanie w zorganizowanej grupie przestępczej i jedno porwanie dla okupu.
- Nie mamy sobie absolutnie nic do zarzucenia - mówi "Wprost" Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny "Super Expressu". - Ci panowie byli poszukiwani przez policję za wyjątkowo okrutne zbrodnie. Publikując ich wizerunki i dane działaliśmy w uzasadnionym interesie społecznym. Jeśli dojdzie do procesu to sąd będzie musiał odpowiedzieć na pytanie czy prawo jest po stronie bandytów i zbrodniarzy czy po stronie nas, którzy chcemy się przed nimi bronić – tłumaczy Jastrzębowski.