Po niedawnym incydencie z udziałem byłego posła Jana Rokity niemieckie linie starają się zagłaskiwać podróżnych legitymujących się paszportem z polskim orzełkiem. Na razie co prawda nie wszystkich, ale jak dowiedział się „Wprost", fory u stewardess i obsługi pokładowej mają niektórzy eurodeputowani, szczególnie ci z Małopolski.
– W ubiegły czwartek większą grupą wracaliśmy z sesji plenarnej ze Strasburga – zwierza się jeden z naszych posłów do Parlamentu Europejskiego. – Wszyscy mieliśmy zabukowane miejsca w klasie ekonomicznej, obok siebie, żeby powymieniać plotki. A na pokładzie samolotu z Frankfurtu przeżyliśmy szok. Kiedy przepychaliśmy się w kierunku foteli, zobaczyliśmy naszą koleżankę Urszulę Gacek, która spokojnie instalowała się w klasie biznesowej, choć jeszcze chwilę wcześniej odbierała bilet do klasy ekonomicznej – dodaje.
Sama posłanka też była zaskoczona całą sytuacją. – Przy odbiorze karty pokładowej usłyszałam, że dostaję specjalny upgrade i bez dopłaty mogę lecieć klasą biznesową. Zapytałam odruchowo, co się stanie z moim płaszczem. Powiedziano mi, że stewardessa powiesi go w szafie, żeby się nie pomiął. Szok – relacjonuje „Wprost" Gacek.
Jej koledzy mają proste wytłumaczenie całej sytuacji. - Ula jest z Tarnowa a Janek z Krakowa. Znaczy się, że południe Polski, dzięki wybrykom Rokity będzie lepiej traktowane przynajmniej w tych liniach – recenzuje nasz informator.
Sama posłanka też była zaskoczona całą sytuacją. – Przy odbiorze karty pokładowej usłyszałam, że dostaję specjalny upgrade i bez dopłaty mogę lecieć klasą biznesową. Zapytałam odruchowo, co się stanie z moim płaszczem. Powiedziano mi, że stewardessa powiesi go w szafie, żeby się nie pomiął. Szok – relacjonuje „Wprost" Gacek.
Jej koledzy mają proste wytłumaczenie całej sytuacji. - Ula jest z Tarnowa a Janek z Krakowa. Znaczy się, że południe Polski, dzięki wybrykom Rokity będzie lepiej traktowane przynajmniej w tych liniach – recenzuje nasz informator.