Uchodzi za wzór ponadpartyjnego urzędnika, wybitnego fachowca, niestrudzonego bojownika o prawa konsumenta. Jej decyzje wydają się prawnie niepodważalne, a poświęcenie bezgraniczne. Za to m.in. Anna Streżyńska, szefowa Urzędu Komunikacji Elektronicznej, została w niedawnym rankingu „Wprost” wybrana przez ekspertów najbardziej wpływową kobietą polskiej polityki.
Czy ktoś taki mógłby przekroczyć uprawnienia bądź nie dopełnić swoich obowiązków? Czy decyzje takiej osoby mogły skutkować tym, że do kasy państwa nie trafiły setki milionów złotych? Czy taka osoba mogłaby podejmować decyzje korzystne praktycznie głównie dla klientów jej dobrego znajomego?
Znajomym tym jest Piotr Woźny, partner w kancelarii prawnej Grynhoff - Woźny – Maliński, którego klienci odnoszą sukcesy w przetargach organizowanych przez UKE. Woźny współtworzył polskie prawo telekomunikacyjne oraz opracowywał dla UKE raport mający uzasadnić podział Telekomunikacji Polskiej (raport kosztował 1,3 mln zł), jednocześnie doradzając rywalom TP SA – Netii, Tele2, P4. Anna Streżyńska nie widzi problemu w tym, iż spółki obsługiwane przez Woźnego występują niejako po dwóch stronach barykady. „Każdy dla kogoś pracuje (…) – mówi. Przecież nie będę prosić o pomoc specjalistów od atomistyki". A zarzut bliskiej znajomości z Woźnym uważa za przejaw „prymitywizmu". „Prymitywizmem" jest też pewnie zdziwienie, jakie wzbudziło pojawienie się na dzień przed rozstrzygnięciem przetargu na częstotliwości 900 MHz Anny Streżyńskiej na przyjęciu z okazji 10-lecia kancelarii Piotra Woźnego. Doradzał on wtedy uczestnikowi przetargu, czyli P4, którego przedstawiciel był zresztą na tej imprezie. Przetarg ten pokazuje, że formalnie można wszystko przeprowadzić lege artis, mimo że zwycięzca był z góry znany. W dodatku skarb państwa dostał znacznie mniej, niż mógłby, a warunki przetargu tak konsultowano z zainteresowanymi podmiotami, że postulaty jednych zostały uwzględnione w wielkim stopniu (zwiększając ich szanse), a innych - w znikomym. Prezes UKE uwzględniła w całości 77 proc. postulatów późniejszego zwycięzcy P4 (częściowo 11 proc.), a wypadku innych podmiotów było to 11 proc. (częściowo 23 proc.). Na zarzut, że w dokumentacji przetargowej znalazły się postulaty przekopiowane z oferty P4, Anna Streżyńska odpowiada, że to nic złego, skoro „zapis jest prawidłowo sformułowany" („Puls Biznesu”).
Znajomym tym jest Piotr Woźny, partner w kancelarii prawnej Grynhoff - Woźny – Maliński, którego klienci odnoszą sukcesy w przetargach organizowanych przez UKE. Woźny współtworzył polskie prawo telekomunikacyjne oraz opracowywał dla UKE raport mający uzasadnić podział Telekomunikacji Polskiej (raport kosztował 1,3 mln zł), jednocześnie doradzając rywalom TP SA – Netii, Tele2, P4. Anna Streżyńska nie widzi problemu w tym, iż spółki obsługiwane przez Woźnego występują niejako po dwóch stronach barykady. „Każdy dla kogoś pracuje (…) – mówi. Przecież nie będę prosić o pomoc specjalistów od atomistyki". A zarzut bliskiej znajomości z Woźnym uważa za przejaw „prymitywizmu". „Prymitywizmem" jest też pewnie zdziwienie, jakie wzbudziło pojawienie się na dzień przed rozstrzygnięciem przetargu na częstotliwości 900 MHz Anny Streżyńskiej na przyjęciu z okazji 10-lecia kancelarii Piotra Woźnego. Doradzał on wtedy uczestnikowi przetargu, czyli P4, którego przedstawiciel był zresztą na tej imprezie. Przetarg ten pokazuje, że formalnie można wszystko przeprowadzić lege artis, mimo że zwycięzca był z góry znany. W dodatku skarb państwa dostał znacznie mniej, niż mógłby, a warunki przetargu tak konsultowano z zainteresowanymi podmiotami, że postulaty jednych zostały uwzględnione w wielkim stopniu (zwiększając ich szanse), a innych - w znikomym. Prezes UKE uwzględniła w całości 77 proc. postulatów późniejszego zwycięzcy P4 (częściowo 11 proc.), a wypadku innych podmiotów było to 11 proc. (częściowo 23 proc.). Na zarzut, że w dokumentacji przetargowej znalazły się postulaty przekopiowane z oferty P4, Anna Streżyńska odpowiada, że to nic złego, skoro „zapis jest prawidłowo sformułowany" („Puls Biznesu”).
Ile mógł stracić skarb państwa na przetargu – czytaj we Wprost