Sąd Okręgowy w Łodzi 27 września podtrzymał wyrok w sprawie Hanny Zdanowskiej. Przypomnijmy, w marcu Sąd Rejonowy Łódź-Śródmieście orzekł, że prezydent Łodzi Hanna Zdanowska oraz jej partner życiowy Włodzimierz G są winni i wymierzył im kary finansowe – mają zapłacić po 20 tysięcy złotych. Chodzi o przedstawienie nieprawdy w akcie notarialnym sprzedaży mieszkania, umowie przedwstępnej i potwierdzeniu odbioru pieniędzy jako zaliczki na poczet kupna mieszkania. Sąd Okręgowy w Łodzi postanowił utrzymać wyrok Sądu Rejonowego. – Oskarżeni świadomie potwierdzili nieprawdę w dokumentach. Wkład własny miał znaczenie dla zaciągnięcia kredytu. Bank został wprowadzony w błąd. Hanna Zdanowska działała z bezpośrednim zamiarem – podała w uzasadnieniu wyroku Anna Małecka, członkini składu sędziowskiego. Jest to wyrok prawomocny.
Szef PKW wyraził zgodę
Jak podaje TVN24, w poniedziałek szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin ocenił, że „nie ma żadnej możliwości, aby nawet w przypadku wygranej” Hanna Zdanowska mogła „objąć skutecznie urząd”. Nie zgadza się z tym sama zainteresowana. – Dla mnie jedynym autorytetem, który wyraził już swoje zdanie w tej sprawie, jest szef Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński – stwierdziła w „Faktach po Faktach”.
– Jasno powiedział, że mogę kandydować na urząd prezydenta miasta, a jeżeli tak zadecydują łodzianie, mogę sprawować swój urząd – dodała. Wyjaśniła, że z opinii „niezależnych prawników i konstytucjonalistów” wynika, że jeśli jest dopuszczona do wyborów samorządowych, „to ma prawo objąć urząd po wyborach”.
O co chodziło w sprawie Zdanowskiej?
W sprawie chodziło o transakcję sprzed 10 lat. Włodzimierz G. postanowił wówczas, że kupi od Zdanowskiej mieszkanie. W tym celu zaciągnął w Banku Pocztowym kredyt i wykazał wkład własny, który wynosić miał 50 tysięcy złotych. Zdanowska potwierdzić miała na piśmie, że otrzymała pieniądze od nabywającego nieruchomość. Okazało się jednak, że w momencie zakupu mieszkania G. nie przekazał jej tej kwoty, a zainwestował ją w remont nieruchomości.
Sprawa wyszła na jaw, kiedy Zdanowska została prezydentem i złożyła w ABW wniosek o wszczęcie procedury potwierdzającej, iż może mieć dostęp do informacji niejawnych. Wtedy agenci dopatrzyli się nieprawidłowości, ponieważ para zadeklarowała, że G. przekazał Zdanowskiej 50 tysięcy złotych, jednak na koncie bankowym nie było informacji o przelewie.
Czytaj też:
Sasin o Zdanowskiej: Nawet jeśli wygra, nie będzie mogła zostać prezydentem