Okazało się, że w żadnym zakładzie karnym we Włoszech nie ma celi dla tak otyłego więźnia.
Sąd przychylił się w tej sytuacji do złożonego przez adwokatów wniosku o zamianę kary z powodu wielkiej otyłości, na jaką cierpi Salvatore Ferranti - oskarżony o przynależność do klanu wiernego bossowi bossów cosa nostry, Salvatore Lo Piccolo.
Sędziom, jak wyjaśniono, zależało na tym, by skazanemu zapewniono godne warunki odbywania kary, a takich nie znaleziono dla niego w żadnym więzieniu.
W zakładzie w Palermo, w którym przebywał najpierw w sierpniu zeszłego roku, strażnicy musieli pomagać mu we wszystkich czynnościach. Przeniesiono go więc do więzienia w Monzy, gdzie również, jak się wkrótce okazało, nie było dla niego odpowiedniej pryczy i nie mógł wejść do łazienki, bo nie mieścił się w drzwiach.
Włoskie media informują o wymianie listów między dyrekcjami więzień, poszukujących miejsca dla otyłego skazanego. I to jego brak nakłonił sąd w Palermo do podjęcia decyzji o umieszczeniu mafiosa w areszcie domowym.
pap, ss