W katastrofie awionetki zginęły dwie osoby, w tym prawdopodobnie właściciel samolotu. Ciała wyłowiono ze spoczywającego na dnie wraku.
Jak poinformowała rzeczniczka olsztyńskiej Straży Pożarnej Małgorzata Szmidt-Jeżewska, strażakom udało się już wydobyć na brzeg wrak. Został on załadowany na lawetę i zabrany znad brzegów jeziora. Gdy ocieknie z wody zostanie poddany oględzinom.
Przyczyny katastrofy awionetki wyjaśnia prokuratura oraz członkowie Państwowej Komisji Badań Wypadków Lotniczych.
Awionetka, która runęła do jeziora Dworackiego, wyleciała w sobotę z miejscowości Turośń Kościelna pod Białymstokiem prawdopodobnie w kierunku Olsztyna i miała mieć międzylądowanie w miejscowości Rostki w gminie Pisz. Gdy awionetka się tam nie pojawiła, rozpoczęto jej poszukiwania przy użyciu samolotu z noktowizorem, które nie przyniosły rezultatów.
W poniedziałek na policję w Olecku zgłosił się mężczyzna, który powiedział, że jego matka widziała lecącą nad jeziorem awionetkę. Poszukiwania prowadzone były we wskazanym przez świadka miejscu - brało w nich udział kilkadziesiąt osób. Strażacy użyli w nich sonaru.
Dyrektor Aeroklubu Białostockiego Henryk Sosnowski powiedział, że zaginiona maszyna to mały samolot, tzw. ultralight, należący do osoby prywatnej. Lądowisko, z którego wystartowała, wykorzystywane jest przede wszystkim przez motolotniarzy. Na pokładzie były dwie osoby, w tym prawdopodobnie właściciel maszyny.ND, PAP, keb