"Przez siedem lat byłem na końcu świata, w najgorszym miejscu na świecie. To szczególnie trudne, gdy człowiek jest całkowicie niewinny" - powiedział 38-letni Mustafa Ait Idir środowemu wydaniu dziennika "Dnevni Avaz".
Idir, 40-letni Mohamed Nechla i 43-letni Hadżi Boudella oraz dwóch innych podejrzewanych o terroryzm Algierczyków - 42-letni Lakhdar Boumediene i 30-letni Saber Lahmar - zostało zwolnionych z Guantanamo, gdyż sędzia uznał, że nie można bez ograniczeń więzić ich jako "wrogich bojowników".
Jego zdaniem nie udało się udowodnić, że Algierczycy mieli zamiar przedostać się do Afganistanu, by walczyć z siłami amerykańskimi, jak głosił akt oskarżenia w procesie rozpoczętym na początku listopada.
Sędzia uznał jednocześnie, że przetrzymywanie szóstego mężczyzny, 46-letniego Belkacema Bensajaha jest uprawnione, ponieważ przeciwko niemu zgromadzono dość materiału dowodowego.
Lahmar i Boumediene, którzy nie mieli obywatelstwa bośniackiego, mają zostać odesłani do Algierii.
Całą tzw. algierską szóstkę schwytały w październiku 2001 roku bośniackie władze, początkowo pod zarzutem przygotowywania zamachu bombowego na ambasadę USA w Sarajewie, stolicy Bośni i Hercegowiny (BiH). Miejscowy sąd uznał wówczas, że nie ma przeciwko nim wystarczających dowodów. USA zażądały jednak ich wydania i w 2002 r. Algierczycy zostali przekazani Amerykanom z sił stabilizacyjnych SFOR.
Od tego czasu strona amerykańska wycofała się z oskarżeń o zamiar zaatakowania ambasady, ale utrzymywała, że dzięki zatrzymaniu mężczyzn udało się zapobiec ich zaangażowaniu w walkę przeciwko USA i ich sojusznikom.
Muzułmańskie władze BiH z zadowoleniem przyjęły zwolnienie pięciu mężczyzn z Guantanamo i wyraziły opinię, że przed sądem powinni stanąć członkowie centrolewicowej koalicji, która przed laty zgodziła się na ich ekstradycję do USA.
Minister bezpieczeństwa BiH Tarik Sadović potwierdził, że deportacja trójki Algierczyków z obywatelstwem BiH doszła do skutku na podstawie umowy między Sarajewem i USA. "BiH spełniła obowiązek wobec swoich obywateli" - dodał.
"Fakt, że władze amerykańskie miały odwagę uznać, że nie są oni winni, jest bardzo wielką sprawą" - uznał Sulejman Tihić, lider głównego muzułmańskiego ugrupowania w BiH - Partii Akcji Demokratycznej (SDA).
Wiceprzewodniczący SDA Bakir Izetbegović ocenił, że wobec uwolnienia Algierczyków przez władze USA" poważne oskarżenie" o obecność terrorystów w BiH upadło.
"Dnevni Avaz" napisał jednak, ministerstwo bezpieczeństwa BiH jeszcze przed powrotem Algierczyków do Bośni oceniło, że stanowią oni zagrożenie dla narodowych interesów kraju i poleciło policji nadzorowanie ich działań.
Cała szóstka Algierczyków przed wydaniem ich USA żyła wiele lat w BiH i założyła tam rodziny. Pięciu z nich dostało obywatelstwo BiH, dwóch zostało go później pozbawionych. Oskarżono ich na podstawie danych zagranicznych służb wywiadowczych, pochodzących głównie z podsłuchów telefonicznych.
Setki ochotników islamskich, tzw. mudżahedinów przybyło w 1992 roku na Bałkany, głównie z północnej Afryki i Bliskiego Wschodu, żeby walczyć po stronie bośniackich muzułmanów podczas wojny w BiH (1992-1995). W 1993 r. zostali włączeni do struktury wojska bośniackiego jako formacja El-Mudżahed.
Kończące wojnę porozumienie pokojowe z Dayton zakładało wyjazd ok. 2.000 bojowników islamskich z BiH. Wielu z nich jednak osiadło w Bośni.
Kilka miesięcy po wojnie "Washington Post" pisał, powołując się na amerykańskich i bośniackich urzędników, że w BiH przebywa nadal kilkuset bojowników islamskich, głównie w środkowej Bośni, gdzie zakładają rodziny, nierzadko po to, by otrzymać obywatelstwo.
Dziennik ostrzegał, że mogą stanowić zagrożenie dla znajdujących się tam sił USA. Lokalne władze skarżyły się, że bojownicy tworzą we wsiach wspólnoty paramilitarne.
W połowie 1996 roku Biały Dom ogłosił, że rząd bośniacki odesłał mudżahedinów do domu.
pap, keb