Ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie może odebrać rodzicom kontrolę nad dziećmi i możliwość wychowywania ich.
Minister Pracy i Polityki Społecznej Jolanta Fedak ogłosiła wczoraj, że kierowany przez nią resort przygotował projekt ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Jeden z artykułów tej ustawy stanowi, że zabrania się "karcenia dzieci" i stosowania wobec nich kar cielesnych. Projekt ustawy nie definiuje co oznaczają kary cielesne, co oznacza karcenie. Natomiast wprowadza zapis, że do kontrolowania tych zapisów powołani zostaną urzędnicy podlegli ministerstwu pracy.
Z taką paranoją nawet w Polsce nie mieliśmy jeszcze do czynienia. Powiększanie urzędu i zatrudnianie nowych niepotrzebnych urzędników w czasach kryzysu to pomysł poroniony. Skutki tych zapisów będą jednak katastrofalne. Oto bowiem za dzieci przestaną być odpowiedzialni rodzice, a zaczną być odpowiedzialni urzędnicy. Zgodnie z zapisami tej ustawy, urzędnik, który zauważy, że dziecko jest karcone lub karane cieleśnie będzie mógł wystąpić do sądu o pozbawienie rodzica praw rodzicielskich i oddanie jego pociechy do domu dziecka. Usankcjonowana prawnie zostanie więc u nas paranoja pozwalająca ukarać rodzica za wymierzenie dziecku klapsa.
Oczywiście przemoc domowa jak w każdym kraju, w Polsce też istnieje. Jak każdy normalny człowiek jestem za tym, aby jak najsurowiej karać sprawców przemocy na dzieciach. Gdy widzę w telewizji dzieci przywożone do szpitali, pobite i posiniaczone, to w kieszeni otwiera mi się nóż. Ale jest różnica między znęcaniem się nad dzieckiem a sprawieniem mu klapsa, czy skrzyczeniem go. Klaps służy dyscyplinie i odpowiedzialności. Dziecko od małego musi wiedzieć, że pewnych rzeczy robić nie wolno. Zakaz karcenia dzieci doprowadzi do tego, że od najmłodszych lat dzieci będą wychowywane w atmosferze "róbta co chceta" i bez jakiejkolwiek odpowiedzialności. A gdy rodzice - kierowani elementarną miłością do dzieci i chęcią wychowania ich na ludzi przyzwoitych i odpowiedzialnych - będą starali się je zdyscyplinować, trafią do więzienia. Oczywiście wszystko za sprawą urzędników, którym wydaje się, że kochają dzieci bardziej niż ich rodzice. Tego nie wymyślił nawet Orwell.
Z taką paranoją nawet w Polsce nie mieliśmy jeszcze do czynienia. Powiększanie urzędu i zatrudnianie nowych niepotrzebnych urzędników w czasach kryzysu to pomysł poroniony. Skutki tych zapisów będą jednak katastrofalne. Oto bowiem za dzieci przestaną być odpowiedzialni rodzice, a zaczną być odpowiedzialni urzędnicy. Zgodnie z zapisami tej ustawy, urzędnik, który zauważy, że dziecko jest karcone lub karane cieleśnie będzie mógł wystąpić do sądu o pozbawienie rodzica praw rodzicielskich i oddanie jego pociechy do domu dziecka. Usankcjonowana prawnie zostanie więc u nas paranoja pozwalająca ukarać rodzica za wymierzenie dziecku klapsa.
Oczywiście przemoc domowa jak w każdym kraju, w Polsce też istnieje. Jak każdy normalny człowiek jestem za tym, aby jak najsurowiej karać sprawców przemocy na dzieciach. Gdy widzę w telewizji dzieci przywożone do szpitali, pobite i posiniaczone, to w kieszeni otwiera mi się nóż. Ale jest różnica między znęcaniem się nad dzieckiem a sprawieniem mu klapsa, czy skrzyczeniem go. Klaps służy dyscyplinie i odpowiedzialności. Dziecko od małego musi wiedzieć, że pewnych rzeczy robić nie wolno. Zakaz karcenia dzieci doprowadzi do tego, że od najmłodszych lat dzieci będą wychowywane w atmosferze "róbta co chceta" i bez jakiejkolwiek odpowiedzialności. A gdy rodzice - kierowani elementarną miłością do dzieci i chęcią wychowania ich na ludzi przyzwoitych i odpowiedzialnych - będą starali się je zdyscyplinować, trafią do więzienia. Oczywiście wszystko za sprawą urzędników, którym wydaje się, że kochają dzieci bardziej niż ich rodzice. Tego nie wymyślił nawet Orwell.