Redaktor naczelny "Gościa" ks. Marek Gancarczyk uważa, że tygodnik napisał "kilka podstawowych prawd" i nie widzi powodu, by się z tego wycofywać.
Pełnomocnik pozwanego mec. Jacek Siński wniósł o oddalenie powództwa. Pełnomocnik Alicji Tysiąc, mec. Marcin Górski, podtrzymał swój wcześniejszy wniosek. Wyraził przekonanie, że proces nie dotyczy kwestii światopoglądowych, ale naruszenia dóbr osobistych.
Innego zdanie jest strona pozwana. W opinii ks. Gancarczyka, proces dotyczy problematyki aborcji, jednak przede wszystkim chodzi w nim o kwestię wolności słowa. "Myślę, że dla wszystkich dziennikarzy, dla mediów, jest to istotna sprawa" - ocenił.
Mimo podtrzymania wcześniejszych stanowisk, żadna ze stron nie wykluczyła możliwości ugodowego załatwienia sprawy. Żaden z pełnomocników nie chciał, by sprawa została skierowana do mediacji, strony mają negocjować bez udziału mediatora. Następna rozprawa 3 czerwca.
Alicja Tysiąc chciała usunąć ciążę, bo urodzenie dziecka mogło grozić jej nawet utratą wzroku. Po porodzie jej wzrok pogorszył się; przyznano jej pierwszą grupę inwalidzką. Na brak możliwości aborcji poskarżyła się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który przyznał jej 25 tys. euro odszkodowania.
Kobieta pozwała redaktora naczelnego i wydawcę "Gościa Niedzielnego" za sformułowania zawarte w serii artykułów na jej temat. Jak mówiła w sądzie dziennikarzom, najbardziej uraziły ją sformułowania, że otrzymała odszkodowanie za to, że nie pozwolono jej zabić własnego dziecka.
Uważa też, że "Gość Niedzielny" bezprawnie ingerował w jej życie prywatne, sugerując, że nie chciała swojego dziecka. Strona powodowa stoi też na stanowisku, że tygodnik bezprawnie opublikował zdjęcie Alicji Tysiąc.
Tuż przed rozpoczęciem procesu ks. Gancarczyk mówił dziennikarzom, że jego tygodnik napisał "kilka podstawowych prawd i nie ma powodu, żeby się z tego wycofywać". "Gość Niedzielny" we wskazywanych przez stronę przeciwną publikacjach przedstawiał stanowisko Kościoła - zaznaczył.
Według strony powodowej, Alicja Tysiąc została też porównana do zbrodniarzy nazistowskich. Nie zgadza się z tym redaktor naczelny "Gościa". Jak wyjaśnił, jego gazeta wskazywała na analogie pomiędzy postępowaniem sędziów trybunału w Strasburgu a oficerami z obozu Auschwitz.
"Oni też podjęli jakąś decyzję, a potem może sobie gdzieś pojechali odpocząć. A decyzja dotyczyła spraw fundamentalnych i bardzo strasznych" - ocenił ks. Gancarczyk. "Każdy sędzia powinien również kierować się sumieniem i zdrowym rozsądkiem" - dodał.
Procesowi przyglądały się przedstawicielki organizacji kobiecych. Na sali rozpraw miały tabliczki z napisami: "Wszystkie jesteśmy Alicjami" i "W sprawie Alicji Tysiąc odbija się polska hipokryzja". Jak mówiła Małgorzata Tkacz-Janik z Grupy Inicjatyw Genderowych, Alicja Tysiąc nie mogła dochodzić swojego prawa do aborcji mimo zapisów gwarantujących przerwanie ciąży w szczególnych przypadkach.
"Nie było żadnych przepisów odwoławczych, do których mogłaby się odnieść. Nawet tak restrykcyjne aborcyjne, czy antyaborcyjne, prawo nie dawało pola manewru" - powiedziała Tkacz Janik. "Przerażająca jest ta mowa nienawiści, która została skierowana w stronę Alicji" - dodała.
Redakcja "Gościa Niedzielnego" stoi na stanowisku, że obowiązkiem katolickiego tygodnika jest zabieranie głosu w obronie życia. Wskazuje, że to nie ta gazeta zrobiła z dramatu Alicji Tysiąc sprawę publiczną oraz że tygodnik kieruje się zawsze zasadą potępiania grzechu, ale nie grzesznika.ab, pap
Zobacz: Donald Tusk w "Czterech pancernych"