Tego bohaterskiego wyczynu dzielni oficerowie Tajfunu dokonali w kolejnym odcinku serialu "Morskie Diabły", zatytułowanym "Gazowy syndrom". Wyemitowała go w czwartek wieczorem należąca do koncern Gazprom telewizja NTV.
Jednym z przeciwników "Baci", "Bagiry", "Bizona" i "Barsa" - takie pseudonimy noszą nurkowie tej doborowej grupy bojowej, wykonującej najtrudniejsze i najniebezpieczniejsze zadania państwowe - był tym razem Jerzy Żmuda, nie stroniący od prostytutek turysta z Gdańska.
Z kontekstu wynikało jednak, że w rzeczywistości Żmuda to oficer polskich służb specjalnych - czynny albo były. Pomagał on urodziwej dywersantce, legitymującej się paszportem Szwecji.
Film zaczyna się od sceny, gdy Polak trafia do szpitala w rosyjskim portowym mieście z objawami ciężkiego zatrucia iperytem, silnie trującym gazem bojowym. Mniej więcej w tym samym czasie rosyjski kuter rybacki wyławia w sieciach beczkę z tą bronią chemiczną.
Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB) wszczyna śledztwo. Bardzo szybko przekonuje się, że bez pomocy Tajfunu sobie nie poradzi.
Wszystko to dzieje się w rejonie, w którym wkrótce mają ruszyć prace przy układaniu Nord Stream. Cała trasa przyszłego gazociągu została wcześniej dokładnie sprawdzona i niczego niebezpiecznego nie znaleziono, o czym na konferencji prasowej właśnie poinformowali szefowie nie wymienionego z nazwy koncernu gazowego.
Odpowiadając na pytania dziennikarzy, zauważyli, że niektóre kraje - konkretnie wymienili Polskę - sprzeciwiają się budowie bałtyckiej rury, gdyż obawiają się utraty wpływów z tranzytu rosyjskiego gazu do Europy Zachodniej.
Nord Stream ma przez Morze Bałtyckie połączyć Rosję i Niemcy. Budowa morskiego odcinka wciąż stoi pod znakiem zapytania, gdyż Finlandia i Szwecja, których wyłączne strefy ekonomiczne miałaby przecinać ta magistrala, nie godzą się na rozpoczęcie inwestycji z powodów ekologicznych. Niechętna temu projektowi jest też Polska.
"Gazowy syndrom", to kolejny rosyjski film telewizyjny, tak głęboko osadzony we współczesnych realiach. W niedzielę państwowa telewizja Kanał Pierwszy zaprezentuje obraz "Olympus Inferno", inspirowany zeszłoroczną wojną rosyjsko-gruzińską o Osetię Południową.
Film opowiada historię amerykańskiego entomologa i rosyjskiej dziennikarki, którzy przypadkiem stają się świadkami początku wojny, a ich kamera nagrywa dowody rozpoczęcia konfliktu przez Gruzję.
pap, keb
Pitbul: Krzysztof Kononowicz europosłem? Sprawdź!