Wcześniej z tego samego powodu zmarła w tym regionie dwójka dzieci pochodzących ze Świnoujścia: 3-letnia dziewczynka i 16-letni chłopiec. Oba zgony nastąpiły w odstępie pięciu tygodni w dwóch różnych szpitalach - pierwszy na początku kwietnia w Świnoujściu, a drugi w Szczecinie pod koniec maja.
W związku z tym na nadchodzący wtorek wyznaczono u wojewody posiedzenie sztabu kryzysowego z udziałem m.in. konsultantów z dziedziny epidemiologii, bakteriologii i mikrobiologii.
Po zawiadomieniu przez szpital, dochodzenie w tej sprawie, wszczęła "z urzędu" Prokuratura Rejonowa w Świnoujściu.
"Tym razem trzeba spojrzeć na tę sprawę całościowo. Po pierwsze musimy ustalić źródło zakażenia. Po drugie musimy też ustalić to, jak się rozkłada ilość zachorowań na naszym terenie w porównaniu do reszty kraju, czy jest to może jakiś wyjątkowy teren pod tym względem". Pobrano już próbki do dalszych badań i przesłano je do Narodowego Instytutu Zdrowia - powiedziała szefowa świnoujskiej prokuratury Wioleta Rybicka.
Wyniki badań mają być znane w przyszłym tygodniu. Próbki w kierunku nosicielstwa bakterii pobrano także od ośmiu osób, które miały bezpośredni kontakt ze zmarłym noworodkiem - powiedziała rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Szczecinie Renata Opiela. Podkreśliła, że do zakażenia dochodzi tylko w przypadku bliskiego kontaktu, np. podczas pocałunku lub gdy np. dziecko pije z cudzego kubka bądź weźmie do buzi smoczek, wcześniej oblizany przez inną osobę.
Ilościowo, w porównaniu z danymi z ubiegłych lat, liczba zakażeń posocznicą w regionie nie wzrosła, ale przebieg choroby zrobił się znacznie bardziej burzliwy - tłumaczyła Opiela zaniepokojenie władz. "Będziemy apelować do lekarzy o zgłaszanie wszystkich przypadków zakażenia tą bakterią, będziemy też informować społeczeństwo o tym, jakie mogą być źródła zakażenia" - powiedziała. Obowiązek informowania o przypadkach zakażeń lekarze mają dopiero od czerwca tego roku.
W czerwcu epidemiolodzy uspokajali tłumacząc, że zgony 3-letniej dziewczynki i 16-letniego chłopca to była zbieżność dwóch tragicznych przypadków, a zagrożenia epidemią nie było, bowiem dzieci mieszkały w różnych dzielnicach Świnoujścia i nie miały ze sobą kontaktu. Tamtejsza prokuratura rejonowa, która wszczęła dochodzenie, pod koniec czerwca umorzyła je uznając, iż nie było działania osób trzecich, a lekarze nie popełnili błędu w sztuce.
Pierwszymi objawami zakażenia bakteryjnego są podwyższona temperatura, przyspieszone bicie serca i szybki oddech, podwyższone ciśnienie krwi, wreszcie zmiany w zachowaniu, takie jak niepokój lub ospałość. Często pierwsze objawy przypominają grypę lub zwykłe przeziębienie. Potem może wystąpić niewydolność narządów. Jeżeli chory szybko trafi na intensywną terapię, ma szansę na wyleczenie.
Przewodniczący Polskiej Grupy Roboczej ds. Sepsy prof. Andrzej Kuebler z Wrocławia mówił na początku czerwca, że zarazki, które wywołują sepsę, nie są groźne dla zdrowego człowieka, ale gdy organizm jest osłabiony, mogą powodować chorobę.
Szacuje się, w Polsce na ciężką sepsę choruje rocznie około 50 tys. ludzi, z czego około 40 procent umiera.
em, pap