Naukowcy przestrzegają jednak przed nadmiernym optymizmem - Mark Oringer i Thomas M. byli jedynymi z grupy 17 pacjentów, u których ta terapia genetyczna poskutkowała w stu procentach; u pozostałych zaobserwowano zmniejszenie się guzów. Niemniej jednak - jak powiedział dyrektor Instytutu dr John Niederhuber - pojawiła się szansa nowatorskiego leczenia czerniaka, a w przyszłości zapewne innych złośliwych nowotworów - piersi, odbytnicy, płuc, wątroby. Doktor Rosenberg podkreślił, że inżynierię genetyczną udało się wykorzystać w leczeniu po raz pierwszy.
Wkrótce mają się rozpocząć próby kliniczne z pacjentami, chorymi na inne rodzaje raka. Dr Rosenberg na razie nie ujawnia, jaki nowotwór zamierza zaatakować.
57-letni Mark Origer, jeden z dwóch całkowicie wyleczonych pacjentów, opowiedział o swoich doświadczeniach brytyjskiemu dziennikowi "Telegraph" (wydanie piątkowe). Przed tygodniem lekarze przekazali mu najlepszą z możliwych wiadomości - jego organizm jest absolutnie wolny od raka. A miał czerniaka, i to z przerzutami na wątrobę. Terapię genową rozpoczęto u niego w grudniu 2004 roku, po fiasku chemoterapii i leczenia operacyjnego; w styczniu 2005 roku jego guzy zmniejszyły się o połowę. We wrześniu czuł się na tyle dobrze, że uczestniczył w ślubie córki.
U Marka Origera i Thomasa M. choroba nie powróciła od 18 miesięcy.
pap, em