Gdy 31 maja ubiegłego roku Ryszard Petru zorganizował zjazd założycielski Stowarzyszenia NowoczesnaPL, na którym wystąpił Rafał Brzoska, założyciel firmy InPost, słynącej z zatrudniania na umowach śmieciowych, był to jasny sygnał, że nowa formacja bardziej będzie wspierać pracodawców, a nie pracobiorców. Ilu może być wyborców takiej partii? Okazało się, że wystarczająco dużo, żeby wprowadzić reprezentację do Sejmu. I to mimo wysiłków konkurencji, by przyczepić Petru etykietkę bankstera, czyli bankowego gangstera. Partia Ryszarda Petru pod pewnymi względami przypomina Ruch Janusza Palikota. Obie formacje weszły do Sejmu pod zdawkowymi hasłami, które nawet nie udawały programu politycznego. Obie wylansowały się dzięki aktywności swoich liderów, a w pierwszym roku zasiadania w Sejmie wzbogaciły się o dwóch posłów z innych partii. Obie podkradały radnych konkurencji – Nowoczesna Platformie Obywatelskiej, a partia Palikota – Sojuszowi Lewicy Demokratycznej. Obie cieszyły się też dużą sympatią mediów głównego nurtu, a Petru i Palikot bywali w tych mediach częściej niż inni politycy. Na tym jednak podobieństwa się kończą. Janusz Palikot nigdy nie zdołał wyprowadzić swojej partii na drugie miejsce w rankingu partii politycznych, a dwa lata po wyborach jego formacja zaczęła się rozsypywać jak domek z kart. Nowoczesnej ten los nie grozi, choć problemów jej nie brakuje.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.