Kryzys jest jak zakaźna choroba. „Złapać” można ją niemal niepostrzeżenie, zaś powrót do zdrowia jest czasochłonny, trudny i wymaga zastosowania właściwej terapii. I tak świat próbuje się uwolnić z objęć kryzysu, „lecząc” gospodarkę miliardami dodrukowywanych dolarów i euro. Tyle że efekty takiej strategii są krótkotrwałe i w związku z tym należy się spodziewać coraz częstszych i dotkliwszych w skutkach nawrotów choroby.
Kryzys kosztuje. I to słono. Według szacunków ekonomistów z Commerzbank Research straty spowodowane przez globalną recesję opiewają na 10,5 bln USD. Przekładając to na liczby bliższe szaremu człowiekowi – każdy mieszkaniec Ziemi „otrzymał kredyt" w wysokości 1,5 tys. dolarów. Ta liczba pokrywa się z wyliczeniami Międzynarodowego Funduszu Walutowego, według którego na pakiety pomocowe świat wydał 10,8 bln USD. Ktoś zatem majątek stracił i ktoś tę stratę będzie musiał pokryć. W ostatecznym rachunku na pewno będzie to podatnik. I nawet nie złościłby się z tego powodu tak bardzo, gdyby przynajmniej miał pewność, że ta transakcja mu się opłaci. Tymczasem można mieć co do tego poważne wątpliwości.
Więcej możesz przeczytać w 40/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.