Dostaliśmy rykoszetem za licea. Wakacje były do kitu. Teoretycznie za trzy lata nas nie ma – martwi się Tomasz Cichocki, dyrektor katolickiego Niepublicznego Gimnazjum Wyspa JP2 (oraz warszawski radny z ramienia PiS). Powód? Zapowiedziana przez MEN likwidacja gimnazjów, która jednych cieszy, drugich martwi, zważywszy jednak, że takich szkół jest w Polsce ponad 7 tys., bez wątpienia oznacza to rewolucję. – Założyć szkołę w warunkach warszawskich to ciężka rzecz. Włożyliśmy w to bardzo dużo pracy. Zastanawiam się, co dalej robić, jakie są plusy i minusy różnych rozwiązań – mówi dyrektor Cichocki. Na pewno szkoda mu zamykać placówkę, którą otworzył całkiem niedawno, bo w 2012 r. Jej mury dopiero co opuścili pierwsi absolwenci. Może uda się przekształcić szkołę w podstawówkę albo liceum. W pierwszym przypadku trzeba będzie się porozumieć z inną placówką, kształcącą w klasach 1-4, wejść w rodzaj spółki. Jego szkoła jest bowiem w stanie edukować dzieci w oddziałach 5-8. W drugim – mógłby liczyć na kontynuację nauki w liceum przez dotychczasowych uczniów. Co jednak z nowymi kandydatami? – Trudno nam będzie rywalizować z dobrymi placówkami, jeśli nie będziemy mogli wylegitymować się wynikami matur – martwi się Cichocki.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.