Działająca na terenie Syrii libańska organizacja islamistyczna Hezbollah dostarczyła właśnie dowodów na to, że dostępne bez problemu w sklepach drony mogą trafić do arsenału dżihadystów. Tak jak w lipcu w Nicei, gdzie zamachowiec rozjeżdżał ludzi ciężarówką, terroryści z Państwa Islamskiego coraz częściej zamieniają urządzenia codziennego użytku w śmiertelną pułapkę. Tym bardziej że do ataków z użyciem chałupniczo wytwarzanej, najprostszej broni wezwał w 2014 r. jeden z ich przywódców Abu Mohammad al-Adnani.
Na filmach rozpowszechnionych niedawno przez prorządowy syryjski serwis Al-Masdar News widać atak przeprowadzony przez Hezbollah w północnej Syrii, w którym użyto minidronów uzbrojonych w bomby. Słychać charakterystyczny dźwięk lecących dronów, przypominający odgłosy dochodzące z ula. Eksperci ocenili, że mógł to być atak phantomów 4, wyprodukowanych przez dronowego potentata z Shenzhen, chińską firmę DJI, które domowym sposobem terroryści wyposażyli w materiały wybuchowe. Zdarzenie to wróży zmiany w strategii dżihadystów. Do tej pory Państwo Islamskie i Hezbollah używały takich bezzałogowców głównie w celach zwiadowczych. Hezbollah działał w ten sposób już na początku naszego wieku. W 2006 r., w trakcie trwającego miesiąc konfliktu z Izraelem, wysłał w stronę wroga trzy drony Ababil, z których co najmniej jeden był nawet uzbrojony w materiały wybuchowe. Izraelska armia strąciła jednak wszystkie.
Dlatego fakt, że tym razem terrorystom udało się tak łatwo uzbroić dostępne w sklepach na całym świecie drony i zbombardować rebeliantów, wzbudził niepokój ekspertów zajmujących się bezpieczeństwem. Aktualne staje się nawet pytanie, czy islamscy terroryści wykorzystają małe i tanie cywilne drony w zamachach w Europie. Tym bardziej że, jak w książce „Radicalized: New Jihadists and the Threat to the West” przekonuje prof. Peter Neumann, terroryści szukają dziś nowych sposobów atakowania cywilów, a w miarę kurczenia się Państwa Islamskiego chcą być bardziej aktywni w Europie. Poza tym do Państwa Islamskiego trafia według prof. Neumanna coraz więcej zradykalizowanych młodych ludzi z Zachodu, żeby tam się szkolić, a do dronów ma dziś w Europie i w USA dostęp praktycznie każdy. Według danych BI Intelligence, opublikowanych w portalu ReportLinker, na całym globie lata już nad naszymi głowami 7 mln bezzałogowców (nie licząc dziecięcych zabawek i statków używanych przez wojsko), a w ciągu kolejnych pięciu lat ta liczba wzrośnie aż czterokrotnie! Rozwój rynku cywilnych dronów jest tak szybki, że według raportu sporządzonego przez Open Briefing, brytyjską, obywatelską agencję wywiadu, potrzebne są nowe przepisy, które utrudnią terrorystom stworzenie arsenału tanich latających bomb. Autorzy raportu zalecają np. wprowadzenie obowiązku rejestrowania i zdobywania licencji na rekreacyjne drony, zdolne do przenoszenia ładunku.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.