Łukasz Gazur
Wielkie imprezy artystyczne dobrze pokazują, jak świat dziś się rozrasta i jak zacierają się granice. Nie tylko geograficzne, lecz także mentalne. Jeszcze w 2005 r. organizatorzy weneckiego biennale zaproponowali jeden pawilon narodowy dla… Afryki. Całej, czyli dla ponad 50 państw, podczas gdy mała Belgia swój pawilon (wybudowany zresztą jako pierwszy) ma od 1895 r. Dziś, w rozszerzonym spojrzeniu Europy, widać nagle nie tylko Czarny Kontynent, ale też Azję, Amerykę Południową, a nawet nacje bez własnych państw – jak Romów. Co więcej, w ostatnich latach odnotowano wzrost obecności krajów arabskich, takich jak Arabia Saudyjska czy Zjednoczone Emiraty Arabskie, po latach wrócił Egipt. Jak widać, weneckie spotkanie ludzi sztuki próbuje nadążać za zmieniającym się obrazem świata. Tegoroczne hasło Wenecji – najstarszego i najsłynniejszego biennale sztuki współczesnej – brzmi: Viva Arte Viva! (Niech żyje sztuka, niech żyje!), co mogłoby sugerować wystawy pięknoduchów, pokazy sztuki dla sztuki. Tymczasem kuratorka tegorocznej imprezy Christine Macel tłumaczy, że „w dzisiejszym świecie humanizm jest zagrożony, a sztuka jest najcenniejszą częścią człowieczeństwa”. Jej słowa zapowiadają więc dużo twórczości zaangażowanej w problemy współczesnego świata.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.