Jak długo firma Milex zajmuje się produkcją systemów do nawadniania pól?
Łukasz Głuszcz specjalista ds. nawodnień w firmie Milex: Firma Milex jest na rynku od ponad 35 lat. Na samym początku historii, kiedy firma powstawała, zajmowała się głównie produkcją rur do systemów nawadniania. Jako importer z Europy pozostałych elementów na rynek polski, była jednym z prekursorów systemów nawadniania na polskim rynku.
Dlaczego system kropelkowy ?
Warunki atmosferyczne i wszystko to, co się dzieje w ostatnich latach związane z rozwojem technologii upraw ziemniaków, wymusił u pewnej rzeszy rolników wprowadzenie systemów nawadniania metodą kropelkową. Dzieje się to od niedawna z uwagi na to, że systemy te są dość pracochłonne, jeśli chodzi o sam montaż instalacji. Jeszcze pięć lat temu na niektórych spotkaniach branżowych mówiło się o zaletach systemu kropelkowego w porównaniu z tzw. deszczowaniem. Przy tej drugiej technologii zużywamy zbyt dużą ilość wody na plantacjach, nie oszczędzamy energii i doprowadzamy często nieświadomie do niepożądanych skutków i chorób ziemniaka. To wszystko wymusiło zmiany i to nie tylko u tych największych plantatorów. Metodę kropelkową zaczęli stosować w dużej części plantatorzy, którzy produkują ziemniaka wczesnego, czyli tego ziemniaka, który pierwszy się pojawia na naszych stołach pod koniec kwietnia. Jedną z zalet systemów kropelkowych jest to, że mamy możliwość skutecznego nawożenia poprzez system fertygacji.
Jest to opłacalna metoda?
Od strony ekonomicznej nawadnianie kropelkowe opłaca się. Choć sam system nie jest tani, to jest on tańszy w eksploatacji w porównaniu do systemów deszczujących czy też innych urządzeń do nawadniania ziemniaków. W 2018 roku podjęliśmy pierwsze kroki, spotykając się z większymi plantatorami z okolic Legnicy i z okolic Bolesławca. Tam też podpisaliśmy pierwszą umowę na budowę systemu, na obszarze 100 hektarów. Cały projekt obejmuje łącznie 500 hektarów.
Jest to plantacja ziemniaków?
Jest to uprawa przygotowywana na tak zwanego ziemniaka chipsowego i ziemniaka na frytki. Tutaj mówimy też o zupełnie innym pułapie cenowym co do samej sprzedaży tego produktu. Dzisiaj ceny ziemniaka jadalnego wahają się pomiędzy 14-30 groszy za kilogram. Cena kontraktowanych ziemniaków na chipsy czy frytki to już od 60 gr w górę. Oczywiście mówimy o cenach gwarantowanych. Ta gwarancja cenowa oczywiście wiąże się z jakością tego ziemniaka, z jego wszystkimi walorami, a jest on ceniony ze względu na zawartości skrobi, stosunku skrobi do cukrów, a także samych cukrów w ziemniaku, braku patogenów i innych chorób.
Jakie są efekty kropelkowania?
W tym projekcie brała też udział firma doradcza, która miała bardzo dużą wiedzę, jeśli chodzi o samo nawadnianie. Ta wiedza sprawiła, że efekty są dużo lepsze od tych spodziewanych: jeśli chodzi o ilość bulw ziemniaka, tonaż z hektara i jeśli chodzi o jakość samego ziemniaka. W tym roku zrealizowaliśmy przygotowanie sieci wodociągowej samej magistrali dla powierzchni ok. 500 hektarów. Wykorzystaliśmy ponad 6 kilometrów magistrali. Łączą one ze sobą trzy niezależne źródła wody, a każde z nich o wydajności od 60 do 75 metrów sześciennych na godzinę, czyli sumarycznie otrzymaliśmy około 180 - 200 metrów sześciennych wody na godzinę do dyspozycji. Taśmy do nawadniania zostały rozłożone na 100 ha, w ilości około 700 kilometrów. Cała plantacja jest podzielona na 25 sekcji zaworowych. System sterujący, który odpowiada za prawidłowe uruchamianie się sekcji zaworowych, jest systemem radiowym połączonym z komputerem, który jest sterowany za pomocą czujników wilgotności umieszczonych na całym obszarze pola.
Jakie są koszty, a jakie efekty zamontowania tej instalacji?
Sam projekt przekroczył wartość miliona złotych. W ubiegłym roku zbiór ziemniaka był na poziomie średnio około 35-45 ton ziemniaka. Trzy tygodnie temu zrobiliśmy pierwsze próby odkrycia tego, co się znajduje w ziemi i pod krzakami i okazało się, że po zastosowaniu systemu kropelkowego mamy ponad 10 kilogramów ziemniaków z obszaru 2 metrów bieżących. Tam, gdzie w ogóle nie został zastosowany żaden system nawadniania, mieliśmy już tylko 4,8 kg. Dzisiaj ze wstępnych analiz, które przeprowadziliśmy, wynika, że tam, gdzie działa system kropelkowy, zbiór przekroczy 70 ton z hektara. Jeśli ktoś szybko potrafi liczyć to tylko zwyżka produkcji o 10 ton z hektara pokryła koszty montażu systemu a koszt systemu kropelkowego wychodzi w granicach 3,5 tys. złotych. Od strony ekonomicznej ta metoda jest bardzo opłacalna. W ubiegłym sezonie, w miejscach, gdzie była stosowana metoda deszczowania, tych ziemniaków było niecałe 7 kilogramów na dwóch metrach bieżących. Przyrost wynikający ze stosowania systemu kropelkowego i stosowania fertygacji, czyli rozprowadzania równomiernie dawek wody, utrzymania odpowiedniej wilgotności jest odpowiednio proporcjonalny do stosowanych rozwiązań. Energia, która została użyta przez trzy pompy, które tam pracują w ramach systemu kropelkowego, jest o 40 proc. niższa, niż ta, która była używana przy wcześniejszych metodach.
Jak wygląda oszczędność wody?
Różnice są spore. Przez cały tydzień maksymalne zapotrzebowanie na wodę wynosi około 60 milimetrów na metr kwadratowy, przy warunkach temperaturowych przekraczających średnio 20 stopni. Zazwyczaj ilość wody, którą podajemy, jest w niecałych 10 procentach wykorzystywana przez rośliny do wzrostu. Jeśli chodzi o system kropelkowy, to ogranicza on nam transpiracje, podając wodę mniejszymi dawkami. Ograniczamy też erozję, woda nie przenika w głąb gdzieś pod roślinę, gdzie nie jest dostępna dla niej samej. Metoda deszczowania nie rozprowadza wody równomiernie. Musimy pamiętać, że ziemniak nie rośnie na płaskiej powierzchni, tylko mamy usypane kopce, często o wysokości 30-40 centymetrów. Woda zalega między kopcami w miejscach, gdzie nie jest w ogóle dostępna dla rośliny. Tak naprawdę tracimy 50 proc. podanej wody. Metoda kropelkowa pozwala nam zaoszczędzić do 40 proc. wykorzystywanej wody. W dużym skrócie trafia ona tam gdzie powinna – czyli do rośliny.
Czy systemy kropelkowe to rozwiązanie na zmiany klimatyczne? Dużo się mówi o pustynnieniu polski?
To, że wody jest mało w rolnictwie, jest wynikiem źle prowadzonej gospodarki wodnej w całej Polsce przez wszystkich. Nie można powiedzieć, że problem pojawił się rok, czy pięć lat temu. To wszystko jest spowodowane źle prowadzoną gospodarką wodną, czyli braku retencji, braku melioracji, braku odpowiedniego gromadzenia wody itd. Dla zobrazowania podam przykład z własnego podwórka. W Skierniewicach jest budowane osiedle domków jednorodzinnych. Obszar, na którym wydano pozwolenie na budowę, to zalewane corocznie łąki. W momencie rozpoczęcia budowy tak naprawdę zniszczona została cała melioracja, która była wcześniej wykonana, została zniszczona cała infrastruktura cieków wodnych. Woda, która tam się gromadziła, a po kilku tygodniach spływała do okolicznych rzek i kanałów, była dostępna dla rolnika przez pewien czas, szczególnie wiosną, kiedy rośliny się budzą i potrzebują wody. Dziś tej wody tam nie ma. Takich miejsc w całym kraju jest tysiące. Oczywiście zmiany klimatyczne mają również znaczenie, ale wiele problemów spowodowanych jest po prostu lokalną działalnością człowieka.
* materiał powstał we współpracy z firmą Milex
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.