Na powakacyjnym posiedzeniu zarządu PiS od Jarosława Kaczyńskiego dostało się wszystkim: za lenistwo i sknerstwo. Podpadł nawet hołubiony przez prezesa PiS Marek Migalski. – Prezes grzmiał, że musimy się wziąć do roboty i jeździć na spotkania z wyborcami nawet do najmniejszych miejscowości – mówi jeden z posłów. Do statutu PiS ma być wpisany obowiązek pracy na rzecz partii. Jarosław Kaczyński mówił też o „zaistnieniu dwóch nieprzewidzianych sytuacji". Okazało się, że dwaj europosłowie, w tym Marek Migalski, nie chcą dotrzymać ustaleń dotyczących płacenia składek na partię. – Składki płacą wyłącznie członkowie partii. Marek Migalski nie jest członkiem PiS – tłumaczy Joachim Brudziński. Nieoficjalnie posłowie są jednak mniej wyrozumiali. – Migalski dostał się do europarlamentu tylko dzięki miejscu na liście PiS. Dlatego powinien płacić składki tak jak wszyscy. Inni sami się zgłosili do płacenia – mówią. A nie chodzi o małą kwotę – nieoficjalnie można usłyszeć, że „zrzutka” to nawet 8 tys. zł miesięcznie. Sam Migalski sprawy komentować nie chce. | GŁ
Więcej możesz przeczytać w 40/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.