W 1476 r. policja we Florencji oskarżyła kilku młodych ludzi o uprawianie sodomii z Jacopo Saltarellim, męską prostytutką. Jednym z obwinionych był Leonardo da Vinci. Protektorzy doprowadzili do umorzenia sprawy. Nikt się nie sprzeciwiał, by artysta o takich skłonnościach malował „Madonnę wśród skał” . Bo pomysł, by zamykać sztukę w szufladach dzieł zorientowanych mniejszościowo, to dopiero współczesny wynalazek.
Bywało, że miłość homoseksualna cieszyła się niekwestionowanym szacunkiem, jak na dworach egipskich faraonów, wśród filozofów ateńskich czy też spartańskich wojowników. W Chinach do legendy przeszła para romantycznych kochanków z III w. p.n.e. – książę Ling i jego faworyt Mizi Xia. Homoseksualizm nazywano tam „miłością nadgryzionej brzoskwini" – od owocu, który książę podarował ukochanemu.W starożytnej Grecji stosunki między mężczyznami a chłopcami były poniekąd zinstytucjonalizowane, miały swą terminologię: mężczyznę pozostającego w pederastycznym związku nazywano erastesem, jego podopiecznego zaś eromenosem.
Więcej możesz przeczytać w 4/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.