Po śmierci papieża polski Kościół nie straci swoich wpływów w Kościele powszechnym, lecz jeszcze je poszerzy Miała być powszechna depresja, histeria, odwrócenie się ludzi od Kościoła, a nawet schizma w wykonaniu zwolenników Radia Maryja. Wieszczono, że śmierć Jana Pawła II spowoduje wielki kryzys w polskim Kościele, bo wszystko w nim odkładano na czas po śmierci papieża. Stało się odwrotnie. - Często w rodzinie po śmierci ojca następuje przyspieszone dojrzewanie dzieci, które z dnia na dzień stają się odpowiedzialne i psychicznie dorosłe. Podobnie jest z naszym katolicyzmem po odejściu papieża - ocenia warszawski duszpasterz akademicki ks. Bogdan Bartołd.
Watykański desant
Usamodzielnianie się dzieci polskiego Kościoła to przede wszystkim największa od lat rewolucja kadrowa. Jej symbolicznym początkiem było przybycie do Krakowa entuzjastycznie witanego abp. Stanisława Dziwisza. Jeszcze za życia Jana Pawła II mówiło się, że następny papież pozbędzie się "polskiej mafii", jak nazywano w Watykanie pracujących tam polskich duchownych. Benedykt XVI na razie tego nie robi, ale coraz głośniej spekuluje się, że w lipcu przyszłego roku prymasa Józefa Glempa zastąpi w Warszawie kard. Zenon Grocholewski, prefekt Kongregacji ds. Wychowania Katolickiego. Ten najbardziej wpływowy obecnie Polak w Kościele katolickim pochodzi spod Poznania, jest wybitnym prawnikiem (już podczas rzymskich studiów był prymusem: za osiągnięcia naukowe otrzymał dwa złote medale). Świetnie zna polskie realia, choć od lat 60. mieszka we Włoszech. Gdyby kard. Grocholewski objął w przyszłym roku warszawską archidiecezję, w 2009 r. mógłby zostać wybrany na przewodniczącego polskiego episkopatu. Wielu biskupów jest bowiem niezadowolonych z tego, że obecny przewodniczący abp Józef Michalik pracuje w Przemyślu i nie poświęca wystarczająco dużo czasu na kierowanie episkopatem. Od dawna spekuluje się też o powrocie z Rzymu prałata Pawła Ptasznika. Szef sekcji polskiej Sekretariatu Stanu, autor wielu polskich przemówień papieża i redaktor jego ostatnich książek obejmie którąś z diecezji. W przyszłości ma to być jedna z najbardziej wpływowych postaci w polskim Kościele. Ukoronowaniem zmian w polskim Kościele będzie spodziewane odejście nuncjusza apostolskiego abp. Józefa Kowalczyka. Jego praca w Polsce jest ewenementem. Po pierwsze, przedstawiciel dyplomatyczny papieża praktycznie nigdy nie pracuje w rodzimym kraju, po drugie, jego misja trwa zwykle kilka lat, a nie jak w wypadku abp. Kowalczyka - piętnaście. Abp. Kowalczyka wkrótce ma zastąpić hierarcha z Niemiec lub Włoch.
Polscy kardynałowie
Przetasowania na stolicach biskupich wiążą się też ze zmianą pokoleniową w polskim episkopacie. Już obecnie dwaj polscy hierarchowie - Artur Miziński z Lublina i Wojciech Polak z Gniezna - to najmłodsi biskupi w Europie i jedni z trzech najmłodszych na świecie. Poważnego odmłodzenia należy się też spodziewać wśród kardynałów. Podczas najbliższego konsystorza, który odbędzie się być może już jesienią, niemal pewny wydaje się kapelusz kardynalski dla wrocławskiego metropolity abp. Mariana Gołębiewskiego i abp. Stanisława Dziwisza. Kardynalska nominacja dla tego drugiego sprawi, że symboliczną stolicą polskiego Kościoła nie będzie Warszawa ani Gniezno, lecz Kraków. Stanie się on także szczególnym miejscem na mapie światowego chrześcijaństwa, gdyż będzie jedynym miastem na świecie (poza Rzymem), które ma aż trzech kardynałów: emerytowanego Franciszka Macharskiego, urzędującego ordynariusza Stanisława Dziwisza oraz teologa Stanisława Nagya. Być może kapelusz kardynalski otrzyma też wkrótce abp Henryk Muszyński, metropolita gnieźnieński, przyjaciel obecnego papieża.
Kościół świeckich
Koniec pontyfikatu Jana Pawła II, a także rozdzielenie urzędów prymasa i przewodniczącego episkopatu powoduje, że w coraz mniejszym stopniu ma on strukturę menedżerską. Polscy katolicy, przyzwyczajeni do rządów silnej ręki kard. Stefana Wyszyńskiego oraz dominującej roli prymasa Glempa, będą teraz wiernymi Kościoła, który stanie się federacją niezależnych diecezji rządzonych przez lokalnych biskupów. Po śmierci papieża w polskim Kościele coraz większą rolę chcą i będą odgrywać także świeccy. - W dniach żałoby po Janie Pawle II to oni wymuszali, by księża otwierali kościoły, organizowali nocne czuwania i modlitwy. Większość inicjatyw wychodziła nie od duchownych, lecz od wiernych. Może wreszcie ten śpiący olbrzym, jakim są polscy świeccy, się zbudzi. Może zmniejszy się stopień klerykalizacji polskiego Kościoła - mówi "Wprost" ks. prof. Michał Czajkowski z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Wzrost roli świeckich przejawia się we wprowadzanym właśnie w Polsce diakonacie stałym. Przy ołtarzu pojawią się żonaci mężczyźni wykonujący obowiązki zarezerwowane dotychczas wyłącznie dla księży. Już za trzy miesiące w podtoruńskim Przysieku ruszy pierwszy w Europie Środkowej i Wschodniej ośrodek formacji diakonów stałych. Diakoni będą udzielać chrztu, głosić kazania, przewodniczyć obrzędom pogrzebowym i ślubnym, natomiast nie będą odprawiać mszy ani spowiadać. Nauka w ośrodku w Przysieku ma trwać cztery lata, dlatego pierwsi polscy diakoni stali zostaną wyświęceni w 2009 r.
Kościół młodych
Dzięki Janowi Pawłowi II w polskim Kościele nastąpiło coś w rodzaju pokoleniowej inwersji. O ile w innych krajach największą religijność przejawiają osoby starsze, o tyle w Polsce jest na odwrót. Badania Pentora przeprowadzone dla "Wprost" tuż po śmierci Jana Pawła II wykazały, że śmierć papieża wywarła znacznie większy wpływ na młodzież niż na osoby dojrzałe i starsze. Na pytanie, "czy w swoim zachowaniu zauważyłeś jakieś zmiany po przeżyciach związanych ze śmiercią Jana Pawła II", pozytywnie odpowiedziało aż 69 proc. osób w wieku 15-29 lat, a 48 proc. osób po pięćdziesiątce. - Śmierć papieża stała się dla młodych takim przeżyciem pokoleniowym, jak wcześniej powstanie warszawskie dla ich dziadków i Sierpień Ő80 dla ich rodziców - mówi Marcin Przeciszewski, prezes Katolickiej Agencji Informacyjnej. Ani skandale seksualne, ani ujawniane ostatnio kompromitujące fakty współpracy części księży z SB nie wpływają na stopień zaufania wiernych, szczególnie młodych, do Kościoła. Przed tygodniem na zorganizowanym przez ojca Jana Górę spotkaniu zjawiło się 200 tys. młodych ludzi, czyli znacznie więcej niż w latach poprzednich. - Trwa eksplozja wiary pokolenia JP II. Nie wiem, jak w tym roku poradzimy sobie z organizacją akademickiej pielgrzymki do Częstochowy, bo zgłasza się znacznie więcej chętnych niż zwykle. Więcej młodych przystępuje do spowiedzi, chce uczestniczyć w grupach modlitewnych. Co ciekawe, ci wierni przestali się oglądać na księży, sami wychodzą z inicjatywami - zauważa ks. Bogdan Bartołd.
Kościół wyboru
Podobnie jak na Zachodzie, religijność przestaje być w Polsce nawykiem, a w coraz większym stopniu staje się wyborem. Wierni poszukują w parafii czegoś więcej niż tylko punktu usług sakramentalnych, odwiedzanego z okazji chrztów, ślubów, pogrzebów i pierwszej komunii. Najlepiej widać to na przykładzie spowiedzi. Jeszcze do niedawna księża, idąc do konfesjonału, żartowali, że idą "robić dzięcioła". Teraz wiernym nie wystarcza, że ksiądz ich rozgrzeszy i odpuka w konfesjonał. - Coraz częściej pragną po prostu rozmowy, słowa, które pomoże im zrozumieć i po chrześcijańsku rozwiązywać ich życiowe dylematy, od kwestii etyki w biznesie po problemy antykoncepcji - mówi o. Henryk Cisowski, kapucyn, dyrektor pierwszej w Polsce Szkoły Spowiedników w Skomielnej Czarnej pod Krakowem.
Kościół miejski
Do niedawna socjologowie przewidywali, że wzorem państw zachodnich w naszym kraju nastąpi gwałtowny spadek liczby powołań kapłańskich. Kilkanaście lat temu prawie 70 proc. kleryków wstępujących do seminariów pochodziło ze wsi - z tradycyjnych, rolniczych rodzin, gdzie religia była oczywistą częścią obrzędowości. Pod tym względem kryzys rzeczywiście nastąpił: liczba powołań ze wsi po 1989 r. dramatycznie spadła. Zastąpili ich jednak klerycy z miast, często z niepełnych lub rozbitych rodzin. Według najnowszych kościelnych danych, obecnie aż 60 proc. kleryków pochodzi z miast i ten trend się utrzymuje. - Kryzys zachodnich Kościołów polegał głównie na małej elastyczności. We Francji czy Niemczech zbyt radykalnie zerwano z tradycją. Z kolei w Irlandii zbyt kurczowo się tej tradycji trzymano. Polski Kościół jest najbardziej elastyczny w Europie i to jest źródło jego siły. Jest w nim miejsce i na "Tygodnik Powszechny", i na Radio Maryja - mówi Marcin Przeciszewski, szef KAI. Paradoksalnie, może być tak, że po śmierci Jana Pawła II polski Kościół nie straci swoich wpływów w Kościele powszechnym, lecz jeszcze je poszerzy. A już nic nie wskazuje na to, żeby w Polsce miał nastąpić odwrót od wiary.
Fot. M. Stelmach
Usamodzielnianie się dzieci polskiego Kościoła to przede wszystkim największa od lat rewolucja kadrowa. Jej symbolicznym początkiem było przybycie do Krakowa entuzjastycznie witanego abp. Stanisława Dziwisza. Jeszcze za życia Jana Pawła II mówiło się, że następny papież pozbędzie się "polskiej mafii", jak nazywano w Watykanie pracujących tam polskich duchownych. Benedykt XVI na razie tego nie robi, ale coraz głośniej spekuluje się, że w lipcu przyszłego roku prymasa Józefa Glempa zastąpi w Warszawie kard. Zenon Grocholewski, prefekt Kongregacji ds. Wychowania Katolickiego. Ten najbardziej wpływowy obecnie Polak w Kościele katolickim pochodzi spod Poznania, jest wybitnym prawnikiem (już podczas rzymskich studiów był prymusem: za osiągnięcia naukowe otrzymał dwa złote medale). Świetnie zna polskie realia, choć od lat 60. mieszka we Włoszech. Gdyby kard. Grocholewski objął w przyszłym roku warszawską archidiecezję, w 2009 r. mógłby zostać wybrany na przewodniczącego polskiego episkopatu. Wielu biskupów jest bowiem niezadowolonych z tego, że obecny przewodniczący abp Józef Michalik pracuje w Przemyślu i nie poświęca wystarczająco dużo czasu na kierowanie episkopatem. Od dawna spekuluje się też o powrocie z Rzymu prałata Pawła Ptasznika. Szef sekcji polskiej Sekretariatu Stanu, autor wielu polskich przemówień papieża i redaktor jego ostatnich książek obejmie którąś z diecezji. W przyszłości ma to być jedna z najbardziej wpływowych postaci w polskim Kościele. Ukoronowaniem zmian w polskim Kościele będzie spodziewane odejście nuncjusza apostolskiego abp. Józefa Kowalczyka. Jego praca w Polsce jest ewenementem. Po pierwsze, przedstawiciel dyplomatyczny papieża praktycznie nigdy nie pracuje w rodzimym kraju, po drugie, jego misja trwa zwykle kilka lat, a nie jak w wypadku abp. Kowalczyka - piętnaście. Abp. Kowalczyka wkrótce ma zastąpić hierarcha z Niemiec lub Włoch.
Polscy kardynałowie
Przetasowania na stolicach biskupich wiążą się też ze zmianą pokoleniową w polskim episkopacie. Już obecnie dwaj polscy hierarchowie - Artur Miziński z Lublina i Wojciech Polak z Gniezna - to najmłodsi biskupi w Europie i jedni z trzech najmłodszych na świecie. Poważnego odmłodzenia należy się też spodziewać wśród kardynałów. Podczas najbliższego konsystorza, który odbędzie się być może już jesienią, niemal pewny wydaje się kapelusz kardynalski dla wrocławskiego metropolity abp. Mariana Gołębiewskiego i abp. Stanisława Dziwisza. Kardynalska nominacja dla tego drugiego sprawi, że symboliczną stolicą polskiego Kościoła nie będzie Warszawa ani Gniezno, lecz Kraków. Stanie się on także szczególnym miejscem na mapie światowego chrześcijaństwa, gdyż będzie jedynym miastem na świecie (poza Rzymem), które ma aż trzech kardynałów: emerytowanego Franciszka Macharskiego, urzędującego ordynariusza Stanisława Dziwisza oraz teologa Stanisława Nagya. Być może kapelusz kardynalski otrzyma też wkrótce abp Henryk Muszyński, metropolita gnieźnieński, przyjaciel obecnego papieża.
Kościół świeckich
Koniec pontyfikatu Jana Pawła II, a także rozdzielenie urzędów prymasa i przewodniczącego episkopatu powoduje, że w coraz mniejszym stopniu ma on strukturę menedżerską. Polscy katolicy, przyzwyczajeni do rządów silnej ręki kard. Stefana Wyszyńskiego oraz dominującej roli prymasa Glempa, będą teraz wiernymi Kościoła, który stanie się federacją niezależnych diecezji rządzonych przez lokalnych biskupów. Po śmierci papieża w polskim Kościele coraz większą rolę chcą i będą odgrywać także świeccy. - W dniach żałoby po Janie Pawle II to oni wymuszali, by księża otwierali kościoły, organizowali nocne czuwania i modlitwy. Większość inicjatyw wychodziła nie od duchownych, lecz od wiernych. Może wreszcie ten śpiący olbrzym, jakim są polscy świeccy, się zbudzi. Może zmniejszy się stopień klerykalizacji polskiego Kościoła - mówi "Wprost" ks. prof. Michał Czajkowski z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Wzrost roli świeckich przejawia się we wprowadzanym właśnie w Polsce diakonacie stałym. Przy ołtarzu pojawią się żonaci mężczyźni wykonujący obowiązki zarezerwowane dotychczas wyłącznie dla księży. Już za trzy miesiące w podtoruńskim Przysieku ruszy pierwszy w Europie Środkowej i Wschodniej ośrodek formacji diakonów stałych. Diakoni będą udzielać chrztu, głosić kazania, przewodniczyć obrzędom pogrzebowym i ślubnym, natomiast nie będą odprawiać mszy ani spowiadać. Nauka w ośrodku w Przysieku ma trwać cztery lata, dlatego pierwsi polscy diakoni stali zostaną wyświęceni w 2009 r.
Kościół młodych
Dzięki Janowi Pawłowi II w polskim Kościele nastąpiło coś w rodzaju pokoleniowej inwersji. O ile w innych krajach największą religijność przejawiają osoby starsze, o tyle w Polsce jest na odwrót. Badania Pentora przeprowadzone dla "Wprost" tuż po śmierci Jana Pawła II wykazały, że śmierć papieża wywarła znacznie większy wpływ na młodzież niż na osoby dojrzałe i starsze. Na pytanie, "czy w swoim zachowaniu zauważyłeś jakieś zmiany po przeżyciach związanych ze śmiercią Jana Pawła II", pozytywnie odpowiedziało aż 69 proc. osób w wieku 15-29 lat, a 48 proc. osób po pięćdziesiątce. - Śmierć papieża stała się dla młodych takim przeżyciem pokoleniowym, jak wcześniej powstanie warszawskie dla ich dziadków i Sierpień Ő80 dla ich rodziców - mówi Marcin Przeciszewski, prezes Katolickiej Agencji Informacyjnej. Ani skandale seksualne, ani ujawniane ostatnio kompromitujące fakty współpracy części księży z SB nie wpływają na stopień zaufania wiernych, szczególnie młodych, do Kościoła. Przed tygodniem na zorganizowanym przez ojca Jana Górę spotkaniu zjawiło się 200 tys. młodych ludzi, czyli znacznie więcej niż w latach poprzednich. - Trwa eksplozja wiary pokolenia JP II. Nie wiem, jak w tym roku poradzimy sobie z organizacją akademickiej pielgrzymki do Częstochowy, bo zgłasza się znacznie więcej chętnych niż zwykle. Więcej młodych przystępuje do spowiedzi, chce uczestniczyć w grupach modlitewnych. Co ciekawe, ci wierni przestali się oglądać na księży, sami wychodzą z inicjatywami - zauważa ks. Bogdan Bartołd.
Kościół wyboru
Podobnie jak na Zachodzie, religijność przestaje być w Polsce nawykiem, a w coraz większym stopniu staje się wyborem. Wierni poszukują w parafii czegoś więcej niż tylko punktu usług sakramentalnych, odwiedzanego z okazji chrztów, ślubów, pogrzebów i pierwszej komunii. Najlepiej widać to na przykładzie spowiedzi. Jeszcze do niedawna księża, idąc do konfesjonału, żartowali, że idą "robić dzięcioła". Teraz wiernym nie wystarcza, że ksiądz ich rozgrzeszy i odpuka w konfesjonał. - Coraz częściej pragną po prostu rozmowy, słowa, które pomoże im zrozumieć i po chrześcijańsku rozwiązywać ich życiowe dylematy, od kwestii etyki w biznesie po problemy antykoncepcji - mówi o. Henryk Cisowski, kapucyn, dyrektor pierwszej w Polsce Szkoły Spowiedników w Skomielnej Czarnej pod Krakowem.
Kościół miejski
Do niedawna socjologowie przewidywali, że wzorem państw zachodnich w naszym kraju nastąpi gwałtowny spadek liczby powołań kapłańskich. Kilkanaście lat temu prawie 70 proc. kleryków wstępujących do seminariów pochodziło ze wsi - z tradycyjnych, rolniczych rodzin, gdzie religia była oczywistą częścią obrzędowości. Pod tym względem kryzys rzeczywiście nastąpił: liczba powołań ze wsi po 1989 r. dramatycznie spadła. Zastąpili ich jednak klerycy z miast, często z niepełnych lub rozbitych rodzin. Według najnowszych kościelnych danych, obecnie aż 60 proc. kleryków pochodzi z miast i ten trend się utrzymuje. - Kryzys zachodnich Kościołów polegał głównie na małej elastyczności. We Francji czy Niemczech zbyt radykalnie zerwano z tradycją. Z kolei w Irlandii zbyt kurczowo się tej tradycji trzymano. Polski Kościół jest najbardziej elastyczny w Europie i to jest źródło jego siły. Jest w nim miejsce i na "Tygodnik Powszechny", i na Radio Maryja - mówi Marcin Przeciszewski, szef KAI. Paradoksalnie, może być tak, że po śmierci Jana Pawła II polski Kościół nie straci swoich wpływów w Kościele powszechnym, lecz jeszcze je poszerzy. A już nic nie wskazuje na to, żeby w Polsce miał nastąpić odwrót od wiary.
Fot. M. Stelmach
Więcej możesz przeczytać w 24/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.