Golizna z Libanu podbija świat arabski Świat arabski przez lata miał swoją femme fatale. W retrospektywnych programach telewizyjnych Kairu, Damaszku, Ramalli czy Gazy legendarna Um Kultum jest wciąż niekwestionowaną królową kultury masowej. - Kiedyś zobaczyłem jej występ i pamiętam to jako największe przeżycie artystyczne w moim życiu - mówi palestyński poeta Muhamed Derwisz. Ale na ekranach telefonów komórkowych i na wideo zainstalowanych przy tylnych siedzeniach starych mercedesów i jeepów z izraelskiego demobilu miejsce Um Kultum zajęły młode i kolorowe gwiazdy z Libanu - z imponującym dodatkiem silikonu. Lefita, Nancy, Elisa, Ninette - nazwiska nie są ważne. Nowe gwiazdy nie mają słuchu, mają natomiast fatalny głos i mnóstwo innych walorów, wcale nie ukrytych.
Telewizja odważna
W atmosferze ekonomicznej pierestrojki, którą przed laty zaczął realizować nieżyjący już premier El-Hariri, również w Krainie Cedrów doszło do głębokich zmian społecznych i obyczajowych. Najwyraźniej widać to w satyrycznych programach telewizyjnych i w rozwijającym się show-biznesie, gdzie nastąpiła prawdziwa eksplozja odważnych i wcale nie stereotypowych - nawet jak na zachodnie warunki - programów i wideoklipów. Te zmiany nie pozostają bez wpływu na Palestyńczyków, którzy coraz częściej pragną choć przez chwilę zapomnieć o intifadzie, bezrobociu i nieskanalizowanych ulicach w Strefie Gazy. - Nie jesteśmy na tym etapie i mamy odmienne problemy. W naszej telewizji nie będzie golizny, erotycznych reklam i podejrzanych klubów skąpanych w whisky i dymie papierosów. Dążymy wprawdzie do zbudowania społeczeństwa pluralistycznego, ale będzie ono oparte na naszych podstawowych wartościach narodowo-religijnych - mówi dr Omar Farandz, socjolog z Hebronu. I rzeczywiście, palestyńska cenzura, szczególnie po śmierci Arafata, ma pełne ręce roboty. Za czasów starego raisa bez ceregieli zamykano gazety, stacje radiowe i telewizyjne, teraz coraz częściej do akcji wkraczają nożyczki.
Najzwyklejsze porno
Wśród złotej młodzieży w Ramalli hitem stał się ostatnio zestaw libańskich reklam telewizyjnych przemycanych z Bejrutu. Na jednym z filmów Maria reklamuje lody, kąpiąc się w wannie pełnej mleka. "Zostałam w majteczkach, nie byłam całkiem naga. To nie tylko praca, ale również sztuka, a jeżeli kogoś to podnieca, to jego sprawa"- opowiada bohaterka w rozmowie z izraelską dziennikarką z pisma kobiecego. Kaseta wideo z pyskatą panną osiągnęła już w Autonomii cenę 50 dolarów, co nie jest mało, biorąc pod uwagę, że za te pieniądze można kupić 25 skrzynek pomidorów lub 40 skrzynek ogórków. "To jest najzwyklejsze porno - mówią brodaci studenci z Wszechnicy Islamskiej w Hebronie - wkrótce odbędą się u nas wybory do parlamentu i jeśli uzyskamy taki wynik, na jaki liczymy, libańskie dziwki będą u nas persona non grata". Piosenkarki z Bejrutu w skąpych strojach wzbudzają gwałtowne emocje również w sąsiednich państwach arabskich. "Libańscy Fenicjanie chcą zdemoralizować nasze zdrowe społeczeństwo" - alarmuje prasa w Arabii Saudyjskiej.
Wyzwolona jak Hippa
Znany pisarz z Bejrutu, Hassan Daor, uważa, że ci, którzy opowiadają się za demokratycznym społeczeństwem, powinni zaakceptować również mniej pożądane strony modernizacji. Większość arabskich intelektualistów, w tym palestyńskich, obawia się jednak, że zmiany zachodzące w libańskiej obyczajowości są tylko pierwszą jaskółką i że pełzająca ofensywa zachodniej kultury dotrze również do innych państw. "To kompletna bzdura. Przecież Hippa jest Arabką i córką naszej kultury - nie zna nawet dobrze angielskiego. Tylko niepoczytalni mogą mówić, że jest agentką Zachodu" - denerwuje się Ibrahim Hadz, impresario z Ramalli, który sprowadza z Libanu najnowsze krążki DVD. Hippa stała się symbolem libańskiej Nowej Fali. Gdy miała 16 lat, za namową ojca i zaprzyjaźnionego z rodzicami izraelskiego oficera ze strefy bezpieczeństwa w południowym Libanie po raz pierwszy wzięła udział w konkursie piękności. Dwa lata później była już miss Libanu. Był rok 1995: po porozumieniu z Palestyńczykami w Oslo na Bliskim Wschodzie powiały nowe wiatry. Hippa chciała przyjechać do Tel Awiwu, by rozpocząć studia w Akademii Muzycznej im. Rubina, ale ostatecznie została modelką i prezenterką telewizji w Bejrucie. Hippa jest młoda i piękna, ale jej największym grzechem w oczach arabskich konserwatystów jest to, że jest za aborcją i działa na rzecz równouprawnienia kobiet.
Przyszłość należy do ciała
Dziewczyny z Bejrutu, które w czasie występów pokazują pośladki, wzbudzają gniew również wśród znanych artystów arabskich w wieku emerytalnym. Egipska piosenkarka Saira Said krytykuje koleżanki, które "śpiewają ciałem". "To kultura arabskiego śmietnika. Nie możemy dopuścić do rozprzestrzenienia się czegoś na takim poziomie. Trzeba coś zrobić, póki nie jest za późno" - ostrzega. Gwiazdy i gwiazdeczki, bohaterowie libańskiej rewolucji kulturalnej, sprawiły, że telewizja satelitarna z Bejrutu stała się najpopularniejszym programem na Bliskim Wschodzie. "Przyszłość należy do nas" - mówią dziewczyny z Bejrutu i Dżunii. Najpewniej mają rację. Szkoda tylko, że w wyniku pochodu nowej kultury Um Kultum trafi wkrótce na zakurzone półki archiwalnego niebytu.
W atmosferze ekonomicznej pierestrojki, którą przed laty zaczął realizować nieżyjący już premier El-Hariri, również w Krainie Cedrów doszło do głębokich zmian społecznych i obyczajowych. Najwyraźniej widać to w satyrycznych programach telewizyjnych i w rozwijającym się show-biznesie, gdzie nastąpiła prawdziwa eksplozja odważnych i wcale nie stereotypowych - nawet jak na zachodnie warunki - programów i wideoklipów. Te zmiany nie pozostają bez wpływu na Palestyńczyków, którzy coraz częściej pragną choć przez chwilę zapomnieć o intifadzie, bezrobociu i nieskanalizowanych ulicach w Strefie Gazy. - Nie jesteśmy na tym etapie i mamy odmienne problemy. W naszej telewizji nie będzie golizny, erotycznych reklam i podejrzanych klubów skąpanych w whisky i dymie papierosów. Dążymy wprawdzie do zbudowania społeczeństwa pluralistycznego, ale będzie ono oparte na naszych podstawowych wartościach narodowo-religijnych - mówi dr Omar Farandz, socjolog z Hebronu. I rzeczywiście, palestyńska cenzura, szczególnie po śmierci Arafata, ma pełne ręce roboty. Za czasów starego raisa bez ceregieli zamykano gazety, stacje radiowe i telewizyjne, teraz coraz częściej do akcji wkraczają nożyczki.
Najzwyklejsze porno
Wśród złotej młodzieży w Ramalli hitem stał się ostatnio zestaw libańskich reklam telewizyjnych przemycanych z Bejrutu. Na jednym z filmów Maria reklamuje lody, kąpiąc się w wannie pełnej mleka. "Zostałam w majteczkach, nie byłam całkiem naga. To nie tylko praca, ale również sztuka, a jeżeli kogoś to podnieca, to jego sprawa"- opowiada bohaterka w rozmowie z izraelską dziennikarką z pisma kobiecego. Kaseta wideo z pyskatą panną osiągnęła już w Autonomii cenę 50 dolarów, co nie jest mało, biorąc pod uwagę, że za te pieniądze można kupić 25 skrzynek pomidorów lub 40 skrzynek ogórków. "To jest najzwyklejsze porno - mówią brodaci studenci z Wszechnicy Islamskiej w Hebronie - wkrótce odbędą się u nas wybory do parlamentu i jeśli uzyskamy taki wynik, na jaki liczymy, libańskie dziwki będą u nas persona non grata". Piosenkarki z Bejrutu w skąpych strojach wzbudzają gwałtowne emocje również w sąsiednich państwach arabskich. "Libańscy Fenicjanie chcą zdemoralizować nasze zdrowe społeczeństwo" - alarmuje prasa w Arabii Saudyjskiej.
Wyzwolona jak Hippa
Znany pisarz z Bejrutu, Hassan Daor, uważa, że ci, którzy opowiadają się za demokratycznym społeczeństwem, powinni zaakceptować również mniej pożądane strony modernizacji. Większość arabskich intelektualistów, w tym palestyńskich, obawia się jednak, że zmiany zachodzące w libańskiej obyczajowości są tylko pierwszą jaskółką i że pełzająca ofensywa zachodniej kultury dotrze również do innych państw. "To kompletna bzdura. Przecież Hippa jest Arabką i córką naszej kultury - nie zna nawet dobrze angielskiego. Tylko niepoczytalni mogą mówić, że jest agentką Zachodu" - denerwuje się Ibrahim Hadz, impresario z Ramalli, który sprowadza z Libanu najnowsze krążki DVD. Hippa stała się symbolem libańskiej Nowej Fali. Gdy miała 16 lat, za namową ojca i zaprzyjaźnionego z rodzicami izraelskiego oficera ze strefy bezpieczeństwa w południowym Libanie po raz pierwszy wzięła udział w konkursie piękności. Dwa lata później była już miss Libanu. Był rok 1995: po porozumieniu z Palestyńczykami w Oslo na Bliskim Wschodzie powiały nowe wiatry. Hippa chciała przyjechać do Tel Awiwu, by rozpocząć studia w Akademii Muzycznej im. Rubina, ale ostatecznie została modelką i prezenterką telewizji w Bejrucie. Hippa jest młoda i piękna, ale jej największym grzechem w oczach arabskich konserwatystów jest to, że jest za aborcją i działa na rzecz równouprawnienia kobiet.
Przyszłość należy do ciała
Dziewczyny z Bejrutu, które w czasie występów pokazują pośladki, wzbudzają gniew również wśród znanych artystów arabskich w wieku emerytalnym. Egipska piosenkarka Saira Said krytykuje koleżanki, które "śpiewają ciałem". "To kultura arabskiego śmietnika. Nie możemy dopuścić do rozprzestrzenienia się czegoś na takim poziomie. Trzeba coś zrobić, póki nie jest za późno" - ostrzega. Gwiazdy i gwiazdeczki, bohaterowie libańskiej rewolucji kulturalnej, sprawiły, że telewizja satelitarna z Bejrutu stała się najpopularniejszym programem na Bliskim Wschodzie. "Przyszłość należy do nas" - mówią dziewczyny z Bejrutu i Dżunii. Najpewniej mają rację. Szkoda tylko, że w wyniku pochodu nowej kultury Um Kultum trafi wkrótce na zakurzone półki archiwalnego niebytu.
Więcej możesz przeczytać w 24/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.