Jeszcze pod koniec ubiegłego roku politycy Zjednoczonej Prawicy otwarcie mówili, że przed ustępującą wtedy z funkcji premiera Beatą Szydło otwierają się właśnie drzwi do międzynarodowej kariery. Scenariusz objęcia przez nią funkcji unijnego komisarza kreślił w rozmowie z Polskim Radiem poseł PiS Marcin Horała. Wtórował mu wicepremier Jarosław Gowin, tłumacząc, że to naturalne, że byli premierzy są pretendentami do tego typu funkcji.
Premier na językach
Z naszych informacji wynika jednak, że ten scenariusz jest coraz bardziej wątpliwy.Wpływowy polityk PiS, członek rządu: – Jej kandydatura niesie ryzyko burzliwej konfrontacji, a nawet kompromitacji na forum europejskim – mówi. Chodzi o to, że nominacje komisarzy poddawane są głosowaniu, najpierw przez członków Komisji, której ma przewodzić kandydat, a następnie jeszcze przez Parlament Europejski. – Szydło kojarzy się z reformą sądownictwa, która doprowadziła do kryzysu w naszych relacjach z Unią Europejską i uruchomienia procedur związanych z naruszeniem unijnego prawa, dlatego można spodziewać się, że jej kandydatura zostałaby odrzucona. To byłby dotkliwy cios nie tylko dla niej, ale też dla całej partii – słyszymy. Nasz rozmówca dodaje, że decyzja o ewentualnym wystawieniu jej kandydatury będzie się wiązała się z rozkładem sił w nowym Parlamencie Europejskim. – Obserwując wyniki wewnętrznych wyborów w poszczególnych krajach UE, spodziewamy się umocnienia frakcji konserwatywnej kosztem liberałów. Jednak raczej trudno liczyć na to, że będą oni dominującą siłą w nowym europejskim parlamencie – tłumaczy. Europoseł Platformy twierdzi, że słyszał o wstępnych, sondażowych rozmowach na temat kandydatury Szydło do Komisji Europejskiej.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.