Rząd znowelizował ustawę o IPN, a premierzy Polski i Izraela wydali wspólne oświadczenie. Przeciw deklaracji protestuje jednak część Jad Waszem.
Mam dystans do wszelkich propagandowych akcji politycznych, które dotyczą historii. Ta deklaracja też była taką próbą – wykorzystania autorytetu państwa Izrael jako tego podmiotu, który daje świadectwo przyzwoitości polskiemu narodowi, a zwłaszcza rządowi PiS. Chodziło o naprawienie szkód, które rząd PiS sam wyrządził. Rejterada rządu jest kolejną odsłoną tej burleski. Nowelizacja była katastrofalna, zarówno z punku widzenia wolności debaty naukowej, jak i wizerunku Polski. Dobrze, że usunięto sankcje karne, ale to nadal bardzo zła ustawa, która może być wykorzystywana do wywierania nacisków na naukowców czy dziennikarzy, tylko innymi metodami. Mogę sobie wyobrazić, że jakieś organizacje wspierane przez PiS, jak Reduta Dobrego Imienia, pozywają do sądu na olbrzymie pieniądze historyków czy dziennikarzy piszących np. o sprawie Jedwabnego w sposób, który nie odpowiada linii PiS. Dopóki orzekają niezależni sędziowie, to niebezpieczeństwo jest ograniczone, ale nie wiemy, czy za rok będą niezawisłe sądy. To także sygnał do młodych historyków – są tematy, którymi lepiej się nie zajmować.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.