Feministki chciały zarzucić ją podpaskami. Kościół ekskomunikować. Zadarła z lewicą, z PiS i z własna partią. Tylko dla premiera Ewa Kopacz wciąż jest nietykalna.
Nie ma posiedzenia rządu, na którym Ewa Kopacz nie zabierałaby głosu. Czasami nawet krzyczy. Innemu ministrowi nie uszłoby to na sucho – opowiada jeden z ministrów. W ekipie Donalda Tuska wszyscy wiedzą, że minister Kopacz ma u szefa specjalne względy. Nawet jeśli jest wzywana na dywanik i wychodzi zapłakana, nie oznacza to, że grozi jej dymisja. Przeciwnie, jest jedną z ważniejszych osób w rządzie, a wkrótce ma zostać także wiceszefową PO. Prawą ręką Tuska.
Bo Kopacz zawsze jest blisko. Gdy ostatnio w wypadku autokaru pod Berlinem zginęło 13 Polaków, premier pojechał na miejsce katastrofy właśnie z nią. W weekend Tusk był w Sopocie u rodziny, Kopacz w Gdańsku u córki. Szef kancelarii Tomasz Arabski od razu zadzwonił właśnie do niej. W ciągu kwadransa stawiła się na spotkaniu z premierem.
Więcej możesz przeczytać w 41/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.