Wiadomość ta zelektryzowała mnie. Od lat profesjonalnie zajmuję się analizą wzorców osobowych i obywatelskich w różnych krajach, w różnych tradycjach, w różnych epokach i wyznam, że mogę ujawnić sporo różnic między nimi, ale nigdy, nawet w najskrajniejszych przypadkach, nie przyszłoby mi do głowy nazwać gorszącymi ujawnianie ich.
Nie mogłam spać, myśląc o tajnikach różnych wzorców obywatelstwa w obrębie państwa polskiego, które są tak wielkie, że aż gorszące, i przyczyniają się do tak radykalnych posunięć jak osierocenie Kapituły Orderu Odrodzenia Polski. Dodajmy, że do dymisji z podobnych powodów podał się Ryszard Bugaj! O Zofii Romaszewskiej można powiedzieć, że jest kobietą, a więc zgodnie z tradycją – a pani Romaszewska tradycję niewątpliwie ceni – osobą zmienną i emocjonalną, ale Ryszard Bugaj? Doradca ekonomiczny? Człowiek lewicy i Kaczyńskiego, a więc osoba trzeźwa i wszechstronna? Coś jest więc na rzeczy.
Bronisław Komorowski musi po prostu wiedzieć o obywatelstwie i jego wzorcach coś, czego nie wiedział Kaczyński lub odwrotnie. Tylko co?
Czym prędzej sięgnęłam do różnych prac, by przyjrzeć się raz jeszcze możliwym modelom obywatelstwa.
Oto Maria Ossowska w tekście „Wzór obywatela w ustroju demokratycznym" pisze, że obywatel musi mieć aspiracje perfekcjonistyczne, obejmujące zarówno doskonalenie życia zbiorowego, jak i doskonalenie siebie, ponadto powinien się charakteryzować otwartością, tolerancją, aktywnością, odwagą, uczciwością intelektualną, odpowiedzialnością za słowo, uspołecznieniem, poczuciem humoru i jeszcze kilkoma innymi cechami. Czy to jest wzór, który promował Kaczyński, a odrzuca go Komorowski, czy odwrotnie?
Nieco inaczej o wzorcach obywatelstwa pisał angielski filozof William Galston. Wymienia on cztery rodzaje cnót obywatelskich. Wśród nich: (1) cnoty ogólne, takie jak odwaga, praworządność, lojalność; (2) cnoty społeczne, takie jak niezależność, otwartość umysłu; (3) cnoty ekonomiczne, takie jak etyka pracy, umiejętność przystosowania się do przemian, oraz (4) cnoty polityczne: a więc zdolność do rozpoznawania i respektowania prawa innych, gotowość do podjęcia debaty i inne.
W obfitej literaturze przedmiotu istnieją jeszcze różne inne modele obywatelstwa: republikańskie, liberalne, dyktatorskie, lewicowe, komunitariańskie, indywidualistyczne, ale różnice między nimi – według mojego rozeznania – nie są aż tak wielkie, by ich ujawnienie było gorszące.
Wzorce obywatelskie zależne są często od różnych tradycji moralnych. Ale w Polsce – uczy się mnie tego od dziecka – jest tylko jedna tradycja: katolicka. I każde odstępstwo od niej skazane jest na relatywizm, relatywizm na subiektywizm, subiektywizm na nihilizm, a za nihilizmem jest już tylko piekło. Tak uczył nasz papież. Więc w naszym kraju katolikiem musi być nie tylko prezydent, ale także każdy obywatel, a tym bardziej jego wzorzec. Faktem jest, że w katolicyzmie obywatel musi być bardziej wierny Kościołowi niż państwu, niepotrzebna jest mu też otwartość umysłu, gotowość do podjęcia debaty, tolerancja czy etos pracy, bo ten ma wartość przede wszystkim w protestantyzmie. Ale przecież żaden z naszych prezydentów protestantem nie był i nie jest.
Trudno mi sobie wyobrazić, by w państwie o tak jednolitej tradycji religijnej i historycznej jeden prezydent różnił się od innego fundamentalnie odmiennym systemem obywatelskich wzorców, wartości czy racji etycznych.
Jakiś dziennikarz ujawnił, że w istocie chodzi o rozbieżności w przyznawaniu orderów. Pani Romaszewska chciała, by order dostali prezydenci Gdyni i Wrocławia, a Bronisław Komorowski przyznał je prezydentom Poznania i Warszawy lub odwrotnie. Powód do dymisji to niewątpliwie dobry, ale uzasadnianie go zgorszeniem, które mogłoby wywołać ujawnienie różnic w sprawie różnych wzorców obywatelstwa – mocno naciągane. I gorszące. Lub odwrotnie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.