"Jak stado baranów". Posłowie PO przyjmą program, którego nie widzieli
- Zarząd traktuje nas jak stado baranów. Jak mamy głosować za programem, którego nie widzieliśmy? Z mediów dowiedzieliśmy się tylko, że dokument jest już w druku, że Platforma wycofała się w nim z pomysłu podatku liniowego i że jednym z jego autorów jest szef Instytut Obywatelskiego Jarosław Makowski. To się pechowo złożyło, bo ja akurat jestem za liniowym a tego człowieka w życiu na oczy nie widziałem – oburzał się jeden z posłów.
Zarzuty odpierał jeden z autorów programu, Rafał Grupiński. Według niego każdy, kto chciał, mógł włączyć się w prace programowe. - To nieprawda. Wielokrotnie dopytywałem o program i zawsze odprawiano mnie z kwitkiem - odpowiadał poseł optujący za podatkiem liniowym.
Konwencja PO. "Wyobrażacie sobie co będzie, gdy wróci PiS?"
Pytany o sprawę Donald Tusk oświadczył, że PO jest "najbardziej otwartą partią w Polsce, także jeśli chodzi o prace merytoryczne". Według szefa PO, każdy mógł pracować nad programem partii.
Graś: to ciury obozowe
Ostrzej o posłach-rozmówcach "Wprost" wypowiedział się rzecznik rządu Paweł Graś. - W każdej armii są ci, którzy są na pierwszej linii frontu i walczą z wrogiem, i ciury obozowe, które najchętniej dekują się przy taborach. Myślę, że tak było dokładnie w tym przypadku i tak jest też w tego typu przypadkach w historii - że ci, którzy dekują się przy taborach, mają najwięcej do powiedzenia i najwięcej głosów krytycznych wobec tych, którzy pracują - powiedział rzecznik rządu.
- Każdy, kto chciał w tworzenie, w pracę nad tym programem się zaangażować, miał taką szansę. A jest oczywiste, że ta praca kiedyś musi się zakończyć i produkt finalny musi dotrzeć do ludzi i on do ludzi dzisiaj dotarł. Jego głównym adresatem nie są posłowie PO, tylko obywatele - stwierdził Graś.
zew, PAP