– Jaki znak twój? – pytam miękkim głosem.
– Orzeł Biały – usłyszałem.
– Data urodzin? – dociskam. I tak dalej. Co dalej: standardowa procedura. Czoło marszczyć, białkami przewracać, na mapie nieba szukać rady, na liczydle liczyć akcydensy. Palcami zakręcić młynka, raz czy drugi. Taka praca.
– No tak – mówię. Będziesz miał kłopoty wiosną, ale latem rozproszysz je, jeżdżąc motorynką po kraju. Słońce pokazuje stabilizację miłości do ciebie. Chłop będzie marudził, lecz Saturn jasno pokazuje, że jeno dla hecy. Wszyscy ci będą z ręki jedli, raz z lewej, raz z prawej. Wrogowie się ośmieszą, sto razy, przyjaciele zdradzą, ale na czas przybiegną do ciebie z donosem. O, patrz, stopa zysku krzyżuje się w radosnym pląsie ze stopą przyspieszenia gospodarczego. Inflacja na gwiezdnym łańcuchu. Pewno chciałbyś jeszcze znać kurs franka w listopadzie 2012?
– I deficyt budżetowy, jeśli łaska – odparł podniecony.
– Frank – złoty dziewięćdziesiąt, deficyt 49 proc. Wyszedł zadowolony. I bardzo było już dobrze, lecz sumienie, niech je diabli, kazało mi jednak wybiec za nim.
– Panie premierze, ale, psia krew, bo pan wie, że to wszystko bujda?! Premier odwrócił się uśmiechnięty: – Nie szkodzi.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.